Udany powrót do UFC po sześcioletniej przerwie zaliczył dziś w nocy David Branch na gali UFC 211. Amerykanin pokonał niejednogłośną decyzją Krzysztofa Jotko, ale sam nie jest zadowolony ze swego występu.

Walka na otwarcie karty głównej była dużo mnie dynamiczna, niż oczekiwano. Publiczność nieustannie buczała i gwizdała na opieszałych zawodników. Sędzia kilka razy musiał przerywać walkę i rozpoczynać ją ponownie od środka z powodu małej aktywności obu fighterów.

Krzysztof Jotko szukał możliwości wyprowadzania ciosów, ale Branch utrzymywał go w dystansie i klinczował w każdej niewygodnej dla siebie sytuacji. Polak nie mógł dziś pochwalić się dobrą pracą w klinczu i walka wyglądała po prostu słabo.

David Branch w wywiadzie po gali przyznał, że nie jest z siebie zadowolony:

Dobrze jest być znowu w UFC, ale nie jestem zadowolony z mojego występu. Liczyłem na większy kontakt z nim. [Jotko] był niewygodny. Dużo ciężej było go kontrolować w parterze. Planowaliśmy zmiękczyć go boksem a potem obalić i przepchnąć. Chciałem żeby oddał plecy, abym mógł go udusić.

To była moja pierwsza walka po powrocie, w PPV, na dużej gali i musiałem się trochę otrząsnąć w oktagonie. Ale następnym razem będę lepszy. Nie chcę zostawiać decyzji sędziom. Stać mnie na dużo więcej niż pokazałem.

O swoim przeciwniku wyrażał się w superlatywach:

Wygrałem już kiedyś z gościem z Polski [Tomasz Drwal].
[Walka z Jotko] to miało być jak zemsta w imieniu Polski. I to miałoby sens. Wiecie, co mam na myśli? To jest twardy dzieciak, dużo twardszy niż uważa wiele osób. Byłem tam i czułem to. Ma mój szacunek bo był niebezpieczny i naprawdę twardy, był trudny i sprytny.

Walka rozczarowała fanów, gdyż po pojedynku z Thalesem Leitesem pokładali w Krzyśku ogromne nadzieje i spodziewali się efektownego KO lub poddania. Tymczasem zabrakło umiejętności zapaśniczych i być może doświadczenia lub rozwagi, którą wykazał się Branch.

Co powiedział Krzysiek po walce? Zapraszamy TUTAJ.

 

źródło: YouTube/MMAJunkie.com