Starcia w kategorii ciężkiej zawsze wzbudzają wielkie emocje wśród publiczności. Tym razem jednak emocje mogą być jeszcze większe, ponieważ podczas gali KSW 45 do okrągłej klatki organizacji wejdzie dwóch byłych pretendentów do mistrzowskiego pasa. Pojedynek pomiędzy królem nokautu, Michałem Andryszakiem i świetnym stójkowiczem, Jamesem McSweeneyem zapowiada się więc niezwykle ciekawie.

Od czasu swojego powrotu do organizacji KSW, Michał Andryszak wydawał się zawodnikiem nie do zatrzymania i pewnie kroczył po mistrzowski pas. Najpierw, podczas gali KSW 39, błyskawicznie rozprawił się z niebezpiecznym Michałem Kitą, a następnie jeszcze szybciej znokautował byłego mistrza organizacji, Fernando Rodriguesa. Te dwa zwycięstwa i passa wcześniejszych wygranych doprowadziły Michała do upragnionego boju mistrzowskiego, który odbył się podczas gali KSW 43. Rywalem Polaka został wówczas doświadczony Philip de Fries, który jednak okazał się dla Michała murem nie do przebicia i zatrzymał tym samy jego tryumfalny pochód przez świat MMA.

Michał jest jednak zawodnikiem, który nie lubi długo rozpamiętywać przegranych i woli działać. Nic więc dziwnego, że już w październiku wystąpi podczas gali KSW w Londynie i będzie chciał ponownie wrócić na drogę zwycięstw.

Takie podejście, czyli częste walczenie, można również wyczytać z rekordu Michała Andryszaka, który stoczył do tej pory aż dwadzieścia osiem zawodowych walk i co ciekawe, dziewiętnaście z nich zakończył przed czasem. Michał od samego początku swojej kariery słynie bowiem z tego, że wszystkie boje kończy szybko i efektownie. Dopiero jego ósma zawodowa walka dotrwała do rundy trzeciej, a na przestrzeni lat, tylko dwa starcia nie zakończyły się w pierwszych minutach pojedynku.

Swoją przygodę ze sportami walki Michał rozpoczął dość późno, bo dopiero w szkole średniej. Mimo to, od początku poczuł, iż jest to sport dla niego stworzony. Szybko więc spróbował swoich sił w zawodowym MMA i w roku 2014, z jedenastoma wygranymi na koncie, dostał propozycję walki dla organizacji KSW, gdzie miał się zmierzyć z prawdziwą legendą K-1, Pawłem Słowińskim. Pojedynek odbył się podczas gali KSW 26, a Michał postanowił w nim sprawdzić się w stójce i błyskawicznie zastopował Słowińskiego. Po tym zwycięstwie popularny „Longer” wyruszył do Rosji, gdzie niestety został szybko znokautowany przez swojego rywala. Kilka miesięcy później sytuacja się powtórzyła. Tym razem podczas gali KSW 28, Andryszak musiał uznać wyższość Michała Włodarka. Po dwóch trudnych porażkach „Longer” postanowił postawić wszystko na jedną kartę i zdecydował się na przeprowadzkę do Poznania, gdzie pod okiem Andrzeja Kościelskiego, trenera klubu Ankos MMA, zaczął szlifować formę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Andryszak związał się z organizacją ACB i tam ponownie wrócił na ścieżkę błyskawicznych zwycięstw. Wszystkie siedem jego kolejnych walk zakończyło się już w pierwszej rundzie i tylko raz Michał zaznał goryczy porażki. Po tak imponującej serii zawodnik z Poznania powrócił do organizacji KSW i walczy w niej do dziś.

Zobacz także: Michał Andryszak o McSweeneyu, Bedorfie i KSW w Londynie [WYWIAD]

James „The Hammer” McSweeney trafił do organizacji KSW w roku 2015, podczas pierwszej gali organizacji w Londynie. Miejsce to okazało się dla niego szczęśliwe ponieważ już w pierwszej rundzie starcia pokonał przez poddanie Marcina Różalskiego. Ta imponująca wygrana dała Anglikowi możliwość stocznia boju o pas mistrzowski organizacji KSW, ale Karol Bedorf, który ówcześnie panował na tronie wagi ciężkiej, nie dał żadnych szans pretendentowi i rozprawił się z nim brutalnie w ciągu kilku minut. Ta przegrana rozpoczęła trudniejszy okres w karierze Anglika, który borykał się porażkami i dłuższą przerwą od startów. W tym czasie James postanowił wrócić też na chwilę do swoich korzeni, czyli kickboxingu i w pięknym stylu rozprawił się ze swoim rywalem, ale nie zamierzał również rezygnować z mieszanych sztuk walki.

Doświadczony Anglik, mimo że podczas debiutu dla organizacji KSW pokonał „Różala” przez poddanie i ma na swoim koncie sześć takich skończeni przed czasem, to w rzeczywistości były kickbokser, który trenuje sporty walki od wczesnego dzieciństwa. W wieku 15 lat porzucił szkołę i przeniósł się do Tajlandii żeby w pełni poświęcić się treningom muay thai, w którym zdobył ogromne doświadczenie ringowe.

W roku 2006 zdecydował się jednak na rozpoczęcie swojej przygody z mieszanymi sztukami walki. Zadebiutował w rodzinnej Anglii walcząc dla organizacji Cage Rage. W trakcie swojej bogatej kariery stoczył trzydzieści jeden pojedynków. Zanim McSweeney zawalczył dla KSW, stawał w szranki nie tylko w Anglii, ale również w Szwecji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Rosji, USA i na Filipinach. Przez lata walczył dla wielu organizacji, poczynając od wspomnianego Cage Rage, przez Ultimate Challenge MMA, Superior Cage Combat, UFC, a na azjatyckiej organizacji One kończąc. To bogate doświadczenie doprowadziło Anglika do organizacji KSW.

Teraz McSweeney i Andryszak spotkają się w okrągłej klatce organizacji. Patrząc natomiast na ich historię i umiejętności, można dojść do wniosku, że walka tych dwóch zawodników wagi ciężkiej ma nikłe szanse na dotrwanie do drugiej rundy. Który jednak z fighterów wyjdzie z klatki z rękoma uniesionymi w geście zwycięstwa? Przekonamy się już 6 października, podczas gali KSW 45: The Return to Wembley.

 

źródło: kswmma.com