Dricus Du Plessis popełnił błąd nie wychodząc do starcia z Israelem Adesanyą? Cóż, były mistrz, a obecnie ekspert amerykańskiej organizacji Michael Bisping, uważa, że tak.

W miniony weekend miejsce miała gala UFC 293, podczas której w walce wieczoru wystąpił Israel Adesanya. Nigeryjczyk podzielił oktagon wraz z Seanem Stricklandem i śmiało można przyznać, że nie pokazał się ze zbyt dobrej strony. Koniec końców zmuszony więc był uznać wyższość swojego przeciwnika, jednogłośnie przegrywając na kartach sędziowskich, przez co stracił mistrzowskie trofeum.

Zobacz także: Strickland w rankingu najlepszych bez podziału na dywizje

Nie od dziś wiadomo, iż pierwotnie planowanym rywalem dla Adesanyi na ten termin był Dricus Du Plessis. Zawodnicy stanęli ze sobą już nawet twarzą w twarz, a pikanterii dodaje fakt, iż – delikatnie mówiąc – nie darzą się sympatią.

Do samej walki jednak nie doszło, ponieważ „Stillknocks” zmuszony był się wycofać. Czy było to dobre wyjście? Według Michaela Bispinga niekoniecznie, bowiem możliwe, iż Afrykaner już teraz mógłby cieszyć się pasem.

Pierwszym pretendentem jest teraz Dricus Du Plessis i szczerze powiedziawszy, gdyby wszedł tamtej nocy do klatki z taką wersją Izzy’ego, to by ją pokonał. Nie odbieram nic Seanowi [Stricklandowi], nie kopię też leżącego. Mówię tylko, że to nie był dobry pokaz ze strony Adesanyi. 

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Du Plessis niejednokrotnie udowadniał już swoją wartość pod sztandarem globalnego potentata. Do tej pory wystąpił tam sześciokrotnie, pokonując wszystkich rywali. Po raz ostatni zawalczył w lipcu, kiedy to sensacyjnie znokautował już w drugiej rundzie eks czempiona Roberta Whittakera.

Źródło: YouTube/Michael Bisping, fot. Jeff Bottari/Zuffa LLC, isports.id