FEN 17- plusy i minusy

Niezwykle udany  „Bałtycki sztorm” FEN-u w Gdyni. Debiut klatki, kapitalne  pojedynki K-1 a także masa skończeń z pewnością mogła się podobać fanom w Gdyńskiej Arenie. Oto nasze plusy i minusy.

Michał Oleksiejczuk- na papierze była to najciekawsza walka, w klatce okazała się jeszcze lepsza. Młody Polak nie tylko pokazał siłę ciosu ale także granitową szczękę oraz wielkie serce do walki wstając po knockdownie od Nosigli. Świetna walka, wielkie zwycięstwo Oleksiejczuka!

Piotr Hallman- wielki powrót „Płetwala”. mimo że rywal nie był trudny to Piotrek pokazał to z czego był najbardziej znany przed angażem w UFC. Obalenia i świetne g&p były jego wizytówką. dobrze widzieć jak Hallman wraca do korzeni.

Kamil Łebkowski- mimo iż rywal wzięty na ostatnią chwilę, to Kamil urządził mu prawdziwy wyrok deklasując Litwina tak jak powinno to wyglądać. Ważne zwycięstwo na odbudowanie „Bomby”.

Debiut klatki- duża, imponująca i nareszcie w FEN-ie. O plusach walki w klatce nie ma co się rozpisywać, dobrze ze FEN zdecydował się na ten ruch. Brawo!

Walki K-1- WOW! Niesamowity nokaut Bizewskiego na Szrederze który wcześniej sam posłał rywala na deski, Paczuski z kontuzją demolujący Holendra oraz trzy rundy dynamitu Jarka Daschke. To się oglądało!

Martin Chudej– mam wrażenie że sztuki aktorskiej uczył się z La Ligi. Symulowanie faulu w MMA po prostu nie przystoi. Albo jesteś wojownikiem albo jesteś.. Martinem Chudejem. Temu panu już podziękujemy!

Zmiany w rozpisce- oczywiście to nie wina organizatora, jednak wielka szkoda że dwa arcyciekawe pojedynki nie dochodzą do skutku co odbija się na karcie walk.