Szpilka, Masternak, Zimnoch. Peleton bokserski, który zmierza do klatki wydłuża się. Przyszedł czas na największego z największych. Floyd Mayweather zdradził, że otrzymał ofertę od UFC.

Jak podał Kacper Sosnowski z portalu Sport.pl, przy okazji transmisji wideo w social mediach, ostatni rywal Conora McGregora powiedział takie słowa:

„Niedawno się ze mną kontaktowali i zapytali czy nie chciałbym wrócić. Jeśli bym chciał mógłbym pójść prosto do UFC i walczyć w ich oktagonie. Mogę dostać trzy czy cztery walki w klatce i zarobić miliard dolarów! Pamiętajcie jestem Floyd 'Money’ Mayweather, wszyscy mnie kochają”

Niestety pięściarz nie zdradził jak zakończyła się rozmowa nt. tej oferty. Wiadome jest, że Floyd jest łasy na pieniądze, a Conor weźmie taki rewanź z pocałowaniem ręki ponieważ po pierwsze zarobi potężną sumę, a po drugie wygra walkę mniejszym nakładem sił niż prawdopodobnie kiedykolwiek w swojej karierze.

Od walki obu Panów minęły już prawie 4 miesiące, podczas których tylko na polskim podwórku słychać o kolejnych nazwiskach chcących zamienić rękawice na mniejsze.

Krzysztof Zimnoch chce walczyć z Arturem Szpilką w MMA

Mateusz Masternak zgłasza chęć do walki w KSW

Artur Szpilka o planach na debiut w MMA, walce z Tomaszem „Strachem” Oświecińskim

Z jednej strony ortodoksyjni fani MMA powinni się cieszyć, że ich ulubiona dyscyplina sportu przyciąga zawodników innych sportów walki, zamiast piłkarzy, tancerzy czy celebrytów. Z drugiej strony zaraz nie będzie organizacji czy nawet gali w 100% wypełnionej nazwiskami, za którymi od początku kariery stoi wszechstylowa walka wręcz. Czy to źle? To pytanie na inny wpis, natomiast już wiadomo po głosach ze świata boksu, że postaci pokroju Rafała Jackiewicza czy Macieja Zegana czują zażenowanie aktualną „koniunkturą”.

A wy? Jak sądzicie? MMA powinno z otwartymi ramionami przyjmować kolejnych pięściarzy czy limit „freaków” w polskim MMA już się wyczerpał?