Gilbert Burns zdradził, z kim chciałby się zmierzyć w swojej najbliższej walce. Po wygranej ze Stephenem Thompsonem na UFC 264 pora na nowe wyzwania.

Burns zapowiedział, że będzie gotowy na powrót do oktagonu w dwóch wariantach – październik, jeśli będzie to pojedynek trzyrundowy, listopad, jeśli walka zakontraktowana zostanie na rund pięć. Jeśli natomiast chodzi o dobór rywali, Burns typuje dla siebie trzy potencjalne nazwiska w kolejności:

Numer jeden to Leon (Edwards). Numer dwa to Masvidal, Diaz jest na liście, o ile zgłosi chęć. Jeśli tego chcą, mogą to dostać.

Burns otwarcie przyznał, że jego zdaniem to Edwards powinien jako pierwszy dostać szansę na walkę o pas z obecnym mistrzem Kamaru Usmanem. W sytuacji, gdy to Colby Covington dostał obietnicę tego pojedynku, Burns uważa, że dla Edwardsa starcie z nim jeszcze w tym roku to sensowne rozwiązanie.

Dodaje:

Ten gość wygrał wszystkie ostatnie dziesięć walk. Ta walka mnie kręci. On jest mega twardym zawodnikiem. Wszystkich pokonuje. To właśnie walka, której chcę.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Burns miał okazję walczyć z Umsanem na UFC 285, jednak wtedy przegrał przez TKO na początku trzeciej rundy. Ta porażka przerwała ciąg sześciu zwycięstw.

źródło: mmajunkie.usatoday.com