Dzięki 22 zwycięstwom i już zyskanej reputacji gwiazdy MMA, jeden z najbardziej topowych lekkich, Marcin Held, zdołał ugruntować swoje miejsce w sporcie, z którym związał swoje życie.

Held nie jest jednak jeszcze zadowolony z tego, co osiągnął i zamierza wejść z hukiem do UFC dzięki swej debiutanckiej walce z Diego Sanchezem, na gali w Meksyku, do której przygotowuje się już od trzech tygodni na miejscu.

To jeden z czynników, które mogą zaważyć na przebiegu pojedynku. Musiałem mieć pewność, że moje ciało będzie w najlepszej możliwej formie. Początek był trudny, ale teraz czuję się jakbym był w domu.

mówi Held, który podejmie w co-main evencie podczas gali Amerykanina, Diego Sancheza.
Już samo podejście do odpowiedniego przygotowania się przed walką powinno być dowodem na to, jaki wiele znaczy dla 24-latka rodem z Tychów debiut w UFC, które w ostatnich latach przeżywa prawdziwą inwazję zawodników z Polski.

Zawsze chciałem walczyć z najlepszymi na świecie, a UFC było moim celem od początku kariery w MMA. Zakochałem się w tej dyscyplinie mając 16 lat, a obserwowanie polskich zawodników, którzy z dnia na dzień stają się jeszcze lepsi, napawa mnie dumą.

Held miał już okazję spotkać się oko w oko z Sanchezem. Dla młodego Polaka to zestawienie nie będzie spacerkiem po łące, ale też Held nie ma zamiaru popadać w zniechęcenie i na pewno nie przeszkadza mu trema.

On [Sanchez] jest bardzo twardym zawodnikiem i muszę uważać, aby nie wchodzić z nim w wymiany ciosów, bo jest w tym najbardziej niebezpieczny. Ale nie czuję się zdenerwowany. Jestem profesjonalnym zawodnikiem i walka nawet dla tak wielkiej federacji jak UFC nie sprawia, żeby denerwował się bardziej niż zwykle.

Jeśli ma się, tak jak Held, takie umiejętności grapplingowe, dzięki którym skończył 12 z 22 pokonanych przez siebie przeciwników za pomocą dźwigni na nogę, to można faktycznie być pewnym siebie. Dodatkowo, mimo młodego wieku, Held nie jest nowicjuszem w MMA: zanim zdecydował się wejść do oktagonu, zaliczył 14 starć w federacji Bellator. Jest zaprawiony w bojach, ale wie doskonale, że czeka go ciężkie zadanie w nowej federacji, w której dywizja lekka jest niemalże naszpikowana mocno utalentowanymi zawodnikami.

Dywizja lekka ma to do siebie, że zawodnicy mają wagą, która pozwala być szybkim i mobilny, a jednocześnie są wystarczająco silni, aby dokonywać spektakularnych nokautów. W tej kategorii wagowej może walczyć bardzo wielu zawodników, którzy są niesamowicie  twardzi. Ale to jest właśnie miejsce, w którym chcę pokazać swoje umiejętności.
Jestem szczęśliwy, mogąc dołączyć do UFC, bo otwiera się przede mną nowy rozdział, który może spełnić moje marzenia. Teraz mam nadzieję, że uda mi się zaskoczyć fanów licznymi niespodziewanymi skończeniami i ekscytującymi momentami podczas walk.

podsumowuje Held.

źródło: ufc.com, Thomas Gerbasi