The Last Stylebender w rozmowie z Lukiem Thomasem w programie MMA Hour zdradził, że jego starcie z Andersonem Silvą (34-8) zostało ustnie potwierdzone przez obydwu zawodników. Kickbokser jest przekonany o swoim zwycięstwie, ponieważ wychował się na walkach swojego idola i zna każdy jego ruch. Ujawnia również kulisy rozmów z Daną Whitem oraz Spiderem.

Od kilku dni mówiło się o potencjalnym starciu powracającego z zawieszenia Andersona Silvy z niepokonanym Israelem Adesanyą (15-0). Teoretycznie Nigeryjczyk ma w tej walce więcej do stracenia, niż zyskania. Ewentualna porażka może oddalić go od walki o pas. Jednak w rozmowie z MMA Hour zawodnik zdradził, że bardzo mu zależało na tym pojedynku.

Kiedy pojechałem do Sydney spotkać się z Daną, to był dokładnie taki plan jaki mu przedstawiłem. Powiedziałem mu żebyśmy to zrobili w Melbourne jako co-main event, ale on miał inny pomysł. On chciał zestawić mnie z Andersonem na pierwszej gali na ESPN. Jednak powiedział, że pogada z Andersonem, ponieważ mój plan również mu się podoba.

Mimo, że na koniec dnia obaj zawodnicy wyrazili zgodę na to starcie, po drodze pojawiło się kilka perturbacji i niespodziewanych zmian.

Początkowo Anderson powiedział „nie”, a ja wtedy pomyślałem: Kurwa, w sumie to nawet dobrze, że nie będę musiał zabić mojego bohatera. Wtedy pojawił się nowy rywal – Jacare (Souza). Wydaje mi się, że na 19 stycznia. Więc stwierdziłem, że spoko. Odpuszczę moja wycieczkę po Europie, pojadę na ślub, wrócę, prawdopodobnie odpuszczę święta i przygotuję się odpowiednio, żeby móc zmiażdżyć tego gościa. Wszystko było dograne.

Ale wczoraj dostałem telefon od trenera, który powiedział, że Jacare potrzebuje więcej czasu, żeby się przygotować i ja to rozumiem, ponieważ dopiero co stoczył bardzo ciężki pojedynek. Mój był lekki. Z łatwością rozprawiłem się z Brunsonem ale jego walka przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę i zebrał dużo ciosów oraz doznał obrażeń. Wiec stwierdził, że najpierw musi przejść rehabilitację i dojść do siebie. I wtedy trener powiedział, że Anderson wrócił z decyzją na tak. I wtedy w mojej głowie pojawiło się pytanie: Dlaczego? Co się zmieniło w jego podejściu? Kto mu to doradził?

Kilka lat wcześniej Anderson Silva powiedział, że jedyną osobą, która może mierzyć się z nim w klatce jest jego klon. Te słowa zostały w głowie Israela i przez kolejne lata obserwował swojego idola, jak ten wygrywa kolejne starcia. Dzięki temu stał się lepszą wersją Spidera.

Jestem gościem, który zaczął tworzyć swój styl na bazie jego, gdyż on jest szczupłym, czarnym gościem, zupełnie jak ja. Dlatego pomyślałem: Jeśli chcesz zmierzyć się ze swoim klonem, to walcz ze mną. Tylko, że ja jestem lepszy od Twojego klona, ponieważ przestudiowałem każdą pojedynczą rzecz jaką robisz, każdy pierdolony ruch jaki wykonałeś. Wiem kiedy odpuszczasz, wiem kiedy zaatakujesz, wiem kiedy będziesz napierał, wiem kiedy się podpalisz. Ja to wyczuję.

Znam tego gościa lepiej, niż on sam. Wiem o nim niektóre rzeczy lepiej niż on sam, ponieważ patrzę na niego z boku. Ale cieszę się, że wziął tą walkę i że machina ruszyła. I to na (UFC) 234. Perfekcyjna synchronizacja: 2-3-4. Melbourne, moje ulubione miasto w Australii. Więc jestem gotowy. Wszystko należy do mnie.

Silva przez kilka lat dzierżył pas mistrza kategorii średniej UFC. Na swoim koncie ma wiele osiągnięć, m.in. największa serię wygranych w UFC (16). Jednak zanim go zawieszono odniósł jedno zwycięstwo po serii kilku porażek, pomiędzy którymi przewinął się no-contest, w starciu z Nickiem Diazem. Nie wiadomo w jakiej formie powróci do oktagonu.

Kontrakt nie został jeszcze podpisany, choć z wypowiedzi Nigeryjczyka wygląda na to, że wkrótce tak się stanie. Pozostaje nam czekać na oficjalny komunikat.

 

źródło: mmafighting.com