(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)

Od dłuższego czasu, wielu fanów KSW i MMA zastanawia się skąd się biorą jakże dziwne zestawienia zawodników na kartach walk gal Konfrontacji. Kto je wymyśla ? Jaki jest cel takich zestawień ? Postaram się z wami podzielić moją opinią na ten temat, być może ktoś również podobnie myśli co ja. Zacznijmy od tego, że KSW czyli Konfrontacja Sztuk Walki to organizacja, firma, co za tym idzie ? Oczywiście biznes i kasa. No tak, tak jak ja i ty i tamten za ścianą, chcecie zarabiać pieniądze, każdego marzeniem jest zarabianie kasiorki w swój ulubiony sposób, jeden pasjonuje się samochodami wiec idzie w tym kierunku, pracuje jako mechanik a po latach jak się uda, sam otwiera zakład i doi z tego kasę. Panowie Kawulski i Lewandowski robią dokładnie to samo, przekuli pasję jaką były sporty walki w biznes, na początku dokładając sporo. Po latach ich produkt jakim jest KSW, jest numerem jeden na polskim rynku MMA oraz czołowym na rynku europejskim. Pytając się przeciętnego „Janusza” co to KSW, to w 70 % odpowie ci, że to jakaś sztuka walki lub że tam Pudzian walczy czyli powstała świadomość w zwykłych ludziach, często błędna ale jednak. Nic tylko się cieszyć, że „coś” polskiego wybiło się po za przeciętność , lecz idealnie nie jest. Nastała moda na hejtowanie KSW, przede wszystkim za sprawą dość nielogicznych, często bezsensownych z perspektywy fana MMA który przynajmniej średnio zna się na rynku zawodniczym zestawień. Przykładów jest sporo, daleko nie musimy szukać, najbliższa gala KSW 28 która odbędzie się w Szczecinie. Takie np. zestawienie Anzora Ażijewa z Helsonem Henriquesem. Anzor wywalczył sobie prawo walk w kartach głównych bardzo dobrymi występami, a przede wszystkim zwycięstwami , a co tam robi Henriques ? Z karty wstępnej i to po przegranym wyraźnie pojedynku z innym Czeczenem dostał w „nagrodę” walkę na karcie głównej z czołowym piórkowym w Polsce i KSW. Według fanów – brak logiki, otóż ja mam inne zdanie na ten temat. Tak jak wcześniej pisałem, KSW to biznes, czyli kasa, też muszą oszczędzać, dla właścicieli taniej wyjdzie sprowadzenie Henriquesa który i tak jest na kontrakcie (myślę 2-4 pojedynki) niż ponownie szukać i ściągać kogoś innego, do tego Henriques wydaje mi się w miarę bezpieczną opcją dla „swojego” zawodnika który jest tu murowanym faworytem.

Następnym przykładem ”nielogiczności” według fanów jest Michał Materla, kolejna walka „mistrza” nie o pas, oficjalnie dlatego iż za późno został zgłoszony na kartę walk. Niby wszystko ok ale mistrz powinien bronić pasa niezależnie od sytuacji, żeby ten pas miał większy prestiż, a tak, kolejny pasek od spodni. Berreza jest jak w/w bezpieczną opcją i ma być przetarciem Materli do grudniowego pojedynku, już o pas z Melvinem Manhoefem. Ma być miło i przyjemnie i najlepiej przed czasem. Co do walki z Holendrem, no cóż, większość ludzi powie – „znowu ochłap po Mamedzie” i ciężko się z nimi nie zgodzić, lecz to jest ta sama zasada co z Henriquesem, człowiek ma kontrakt, to trzeba z niego skorzystać, do tego został wypromowany przy Mamedzie na tyle, że „Janusz” kojarzy już go więc kolejny raz można zaoszczędzić, a w tym biznesie oszczędzanie to ważna sprawa. Zahaczyłem „przypadkowo” o Mameda, więc grzechem było by nie napisać nic o „never ending story” czyli walce Mameda z Materlą, otóż mam pewną teorię z którą się z wami podzielę i którą rozbiję wam na pierwiastki. Mamed – gwiazda KSW, generator kasy zaraz za Pudzianem z drugiej strony Materla kolejna gwiazda – od pierwszej walki z Silvą również w jakimś stopniu spory generator kasiory gdyż stał się nagle o wiele bardziej rozpoznawalny. Konfrontacja ich na jednej z gal KSW spowoduję iż jeden z nich prawdopodobnie utraci status „gwiazdy”. Z jednego będzie mniej pieniędzy niż wcześniej, K&L dobrze o tym wiedzą, i tu nie chodzi o to, że są przyjaciółmi – przecież Borys Mańkowski z Rafałem Moksem jakoś mogli odrzucić na chwilę te wszystkie animozję i profesjonalnie podejść do sprawy tocząc ze sobą bardzo dobry pojedynek gdyż po prostu jest to ich praca, tylko tutaj jest spora różnica, pojedynek Borysa z Rafałem jeśli chodzi o „kaliber” pojedynku był … mniejszy że tak powiem, oni mogli stoczyć walkę która organizacji przynieść mogła tylko zysk gdyż owi zawodnicy w tamtym czasie nie mieli statusu „gwiazdy” i raczej nadal go nie mają, a Mamed z Michałem te statusy posiadają więc pojedynek tych dwóch spowoduję więcej straty niż korzyści. Tu chodzi przecież o produkt, a swojego produktu psuć nikt nie chce bo to zmniejszy jego wartość, również K&L.

Niewiele osób patrzy na KSW przez pryzmat biznesowy, a to jest błąd. KSW to maszyna do zarabiania pieniędzy ale by do tego doszło włodarze KSW musieli dużo czasu, energii i kasy włożyć w ten twór. W dzisiejsze gwiazdy zainwestowali kupę forsy by ich wypromować – tak oczywiście, zawodnicy sami siebie promują rewelacyjnymi pojedynkami takie jakie nam serwują m.in. Mamed, Michał czy Borys ale bez promocji KSW czyli władowanie przysłowiowego siana o takim Mamedzie być może nigdy byśmy nie usłyszeli albo tylko hardkorowi fani wiedzieli by, że jest tam gdzieś taki Mamed, bije się po mniejszych galach KSW i rzuca fajne obrotówki. Sprawa z wypuszczaniem zawodników na walki po za KSW też jest jak dla mnie jasna. Znowu użyję słowa produkt w odniesieniu do zawodników za co serdecznie was przepraszam ale w świetle biznesu takim produktem jesteście, tak jak np piłkarze (tfuu ), siatkarze itp. Pozwalając walczyć swojemu zawodnikowi (często już w jakimś stopniu wypromowanemu) w innej polskiej federacji, promujesz mimowolnie tym samym tą INNĄ federację która jest potencjalną konkurencją, a przecież kto normalny promował by konkurencję ? A nawet jeśli pozwolili na takie walki, co by było gdyby taki zawodnik uległ, co gorsza w słabym stylu ? Wiem, że wiele osób czytając to, stwierdzi, że w KSW chodzi tylko o hajs albo że ja się nie znam lecz tak jak wspomniałem na początku tekstu, kogoś pasją są samochody, pracuję jako mechanik, tworzy kapitał oszczędzając przez lata, a później zakłada własny zakład. Po co to robi ? By zarobić, a jeśli jeszcze to jego pasja ? To podwójny sukces i spełnienie marzeń.

Mateusz Masłoń