Zastanawialiście się kiedyś, jak Wasi ulubieni fighterzy zaczęli przygodę z MMA? W tym cyklu postaramy wam się przybliżyć, w jaki sposób zawodnicy zdecydowali się właśnie na ten sport. Pierwszym bohaterem będzie zawodnik klubu MMATadores Katowice- Łukasz Stanek (6-5).
Łukasz Stanek mimo młodego wieku może pochwalić się już występami na galach PLMMA, FEN czy Spartan Fight. Ponadto swoją zawodową karierę łączy również z pracą instruktora sportów walki w katowickiej Szkole Walki Drwala. Zawodowo zadebiutował w 2014 roku na gali SWG 5, gdzie wygrał z Rafałem Pacanowskim jednogłośną decyzją sędziów. Ostatni pojedynek stoczył na gali Silesian MMA Challenge 2, gdzie poddał duszeniem zza pleców Michela Landvreugda.
A skąd zamiłowanie do sportów walki i kiedy to wszystko się zaczęło zapytamy samego Łukasza.
Witaj Łukasz, zacznijmy od początku, powiedz, kiedy i gdzie zetknąłeś się po raz pierwszy ze sportami walki?
Witam. Ze sportami walki zetknąłem się pierwszy raz w podwórkowej piwnicy, gdzie odbywał się podziemny krąg bokserskich zmagań. Raz z grupa znajomych zrobiliśmy zrzutkę na dwie pary rękawic i odbywały się walki. Oczywiście po dość krótkim czasie trzeba było zacząć trenować żeby efekty były lepsze a walki w podziemnym kręgu były wygrane.
Wspomniałeś, że aby wygrywać walki w „podziemnym kręgu” musiałeś zacząć trenować. W jakim klubie i pod czyim okiem stawiałeś pierwsze kroki w sportach walki?
Moje pierwsze kroki ze sportami walki zaczęły się na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, tam zacząłem treningi Ju jitsu. Pod okiem Pawła Wąsiela zacząłem poznawać pierwsze obalenia i grę parterową.
Ok, czyli mamy bokserski background wyniesiony z „podziemnego kręgu” i treningi grapplingowe na Uniwersytecie Śląskim. Kiedy przyszedł ten moment, że połączyłeś, to w jedno i rozpocząłeś treningi MMA?
Ciężko było nabyte doświadczenie z podziemnego kręgu nazwać bokserskim backgroundem, ale niech będzie. Treningi MMA zacząłem trochę z innej strony, ponieważ zacząłem je od startu na amatorskich zawodach w Bytomiu, podczas do dzisiaj trwającego turnieju Hadaka Waza. Tam ocierając się o najwyższy stopień podium zakończyłem turniej ze srebrnym medalem. I ten właśnie moment zadecydował o odstawieniu Ju jitsu na Uniwersytecie Śląskim i przejściu do klubu Emers Team Katowice, który głównie zajmował się MMA. Tam pod okiem Mariusza Radlińskiego stałem się zawodnikiem MMA.
Czy wtedy, gdy zdobywałeś ten srebrny medal i zmieniłeś dyscyplinę na MMA, miałeś gdzieś z tyłu głowy marzenie, aby robić to zawodowo?
Tak, wtedy wiedziałem, że to jest moje miejsce, że właśnie to chcę robić w życiu. Jeszcze wtedy swoje starty zawodowe miał mój obecny trener Tomasz Jeruszka i zawsze chciałem być taki jak On. Małymi kroczkami doszliśmy do tego ze już mam 11 walk zawodowych za sobą i MMA stało się stałym elementem mojego życia.
Można powiedzieć, że MMA stało się pracą na pełen etat, bo przecież godzisz swoje przygotowania i treningi z pracą trenera, ale to chyba taki rodzaj pracy, do której wybierasz się z uśmiechem na twarzy?
Ciężko jest to nazwać pracą, ale jakby nie było tak właśnie jest, można powiedzieć ze żyje z MMA.
Dziękuję, że podzieliłeś się z nami swoją historią, dziękuję Ci za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej karierze.
Ja również dziękuje i pozdrawiam Wszystkich czytelników InTheCage.
Rozmawiał: Filip Błachut