James Vick, który znaczną część swojej sportowej kariery spędził w największej organizacji MMA na świecie – UFC, po ostatniej porażce zdecydował zakończyć przygodę z wszechstylową walką wręcz.

„The Texecutioner” swój ostatni pojedynek stoczył w styczniu bieżącego roku. Na gali XMMA: Vick vs. Fialho skrzyżował rękawice z Portugalczykiem – Andre Fialho (11-4), jednakże nie był w stanie wystarczająco się mu przeciwstawić, padając na deski w drugiej odsłonie starcia. Porażka ta była dla niego piątą z kolei, dlatego James Vick (13-6) postanowił zakończyć profesjonalną karierę, informując o tym swoich fanów za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez James Vick (@jamesvickmma)

„Nie wiem od czego zacząć. Kilka dni temu poniosłem najgorszą porażkę w swojej karierze. Wyszedłem z niej na tarczy, jak na wojownika przystało. Przepraszam wszystkich, którzy pomagali mi oraz wierzyli we mnie przez ostatni rok. Prawda jest jednak taka, iż nie czułem już takiego zapału do walki, jak wcześniej. Ale mimo tego byłem zdyscyplinowany i bardzo ciężko trenowałem. Jednym z głównych powodów, dla których wciąż wychodziłem do klatki, było pokazanie mojemu synowi, że niezależnie od tego z jakimi trudnościami przyjdzie mu się mierzyć, nie wolno się poddawać. Zrozumiałem jednak, iż nie jest to najlepsza opcja na przekazanie mu takich wartości. To nie to samo, co oblanie klasówki, czy przegranie meczu w koszykówkę lub piłkę nożną. To są sporty walki i z ich skutkami można się borykać już do końca życia. Po jednym z ostatnich ciosów, które zadał, wiedziałem, że coś jest nie tak. Cieszę się, że sędzia wkroczył, bo tylko Bóg wie, że byłbym zbyt głupi, żeby samemu to przerwać. Mam złamany prawy oczodół – niestety przeszło to również na drugą stronę, powodując dwustronne uszkodzenie. Szczęka jest kompletnie przemieszczona, więc jutro będę miał operację, żeby to naprawić. Idealnie mnie trafił. Lekarz mówi, że jeżeli będę chciał, to po zabiegu będę mógł spokojnie dalej walczyć, ale to było moje ostatnie starcie. Nie mogę tego nadal robić mojej rodzinie. Osiągnąłem, co chciałem – byłem w najlepszej dziesiątce UFC. Szczerze mówiąc, jestem z tego bardzo dumny, biorąc pod uwagę, że nie zacząłem trenować przed 20 rokiem życia. Wcześniej pracowałem na pełny etat. Próba doścignięcia tych gości, którzy robili to całe życie, zdecydowanie była najtrudniejszym wyzwaniem. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali, bądź uczyli przez te wszystkie lata. Odbyłem piękną podróż, za którą będę zawsze wdzięczny. Przejmuje mnie to, iż mój trzyletni syn musi patrzeć na to, że jego ojciec nie jest w stanie nic powiedzieć przez 4-6 tygodni, bo ma zniszczoną szczękę. Wciąż jest mały i po prostu tego nie rozumie. Czas przejść dalej i bardziej skupić się na rodzinie oraz wychowaniu dziecka na wspaniałego mężczyznę. Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję. Wyrazy uznania należą się także tej dyscyplinie, której jestem wdzięczny za piękne wspomnienia.”

Źródło: Instagram/James Vick