Jimi Manuwa, który zawiesił rękawice na kołku po dotkliwej porażce z Aleksandarem Rakicem rozmyśla nad powrotem do zawodowych startów. Marzy mu się trylogia z Janem Błachowiczem lub ewentualne zrewanżowanie się swoim pogromcom.

Już od jakiegoś czasu „Poster Boy” wspomina o powrocie do walk, a teraz wydaje się, że jest bardzo blisko, aby ponownie założyć rękawice do MMA.

Moja emerytura nie była zaplanowana, zrobiłem to ze względu na porażkę. Przegrałem cztery walki z rzędu i przestałem kochać ten sport. Czas, który miałem ostatnio uświadomił mi, że jestem wojownikiem. Do tego zostałem stworzony i po to się urodziłem. Nie chcę, aby mój talent i umiejętności się zmarnowały. Myślałem nawet o boksie. Jeśli nie boks, to tylko UFC.  Nie chcę zaczynać kariery w Bellatorze albo One. Liczy się tylko UFC, ale nigdy nie wiadomo, ponieważ ktoś może zaproponować jakąś szaloną ofertę. Ale jakoś tego nie widzę.

Anglik przyznaje, że wciąż ma ważny kontrakt z największą organizacją MMA, ale nie potrafi określić konkretnej daty powrotu. Ma natomiast już kilku rywali na oku, wymienia również naszego Jana Błachowicza.

Chciałbym zrewanżować się za porażki, to dobry punkt do wyjścia. Rewanż z Rakicem byłby świetny, a trylogia z Janem Błachowiczem byłaby czymś, do czego bym się przygotował. Może druga walka z Coreyem Andersonem, o którą tak prosił. Jest tak wiele opcji.

Posiadający serię czterech porażek z rzędu i nie walczący od roku Manuwa nie może raczej liczyć na walkę z żadnym z wyżej wymienionych panów. Błachowicz jest jednym z kandydatów do mistrzowskiego pojedynku z Jonem Jonesem, a Rakic i Anderson to wciąż zawodnicy TOP 10 swojej kategorii. Może starcie z innym zawodnikiem, który wspomina o powrocie ze sportowej emerytury i również kiedyś wygrał z Manuwą. Mowa oczywiście o Alexanderze Gustafssonie, który skończył karierę po tej samej gali co Manuwa.

 

źródło: bjpenn.com