W wywiadzie dla naszego portalu, Joanna Jędrzejczyk opisuje kulisy swojej walki, analizuje przegraną, wspomina o tym co czuł podczas nokautu, a także zapowiada powrót i zdobycie pasa – niekoniecznie zależy jej na zrewanżowaniu się Rose Namajunas.

Po raz pierwszy w swojej karierze, Joanna Jędrzejczyk powróciła do Polski jako ta, która przegrała swoją walkę, bez pasa mistrzowskiego na ramieniu. Jednak, jak sama to opisuje, została przywitana bardzo ciepło i prawdziwi fani sprawili, że się wzruszyła:

To było niesamowite. Byłam mega wzruszona, mega zaskoczona, próbowałam powiedzieć kilka zdań do ludzi, ale szybko się wzruszyłam, bo to przyjecie było niesamowite. Było oczywiście mniej osób niż na powitaniu po zwycięstwach, ale tam i tak była masa ludzi – przyszli rodzice z dziećmi, przyszli ludzie podpisywać książki, przywitać mnie. Oni wierzą, ze to był wypadek przy pracy i że my wracamy, to było coś niesamowitego. Ja się bałam trochę tego powrotu do Polski. Ale wzięłam tą odpowiedzialność na siebie, tak jak wszystko co robię w życiu i karierze.

Powtórzyła też mądre i budujące słowa swojego trenera, Mike’a Browna:

To powiedział co Mike Brown od razu po walce – 'Trzymaj głowę jeszcze wyżej, jesteś większa niż ta porażka. To co osiągnęłaś – nikt ci tego nie zabierze. To jest większe niż ta jedna noc – my znamy swoją wartość, wracasz szybciej i wrócisz jeszcze mocniejsza’.

Co z tym internetowym hejtem? Co z prawdziwymi fanami?

Ja się nie spotykam z tym hejtem, o którym jest podobno bardzo głośno w internecie – czego ja naprawdę nie sprawdzam. Dbam o swoje social media, chociaż nie sprawdzam żadnych tagowanych rzeczy – znajduje się teraz więcej psychologów i znawców MMA, tak jakby to wszyscy byli w tym oktagonie, a nie ja. Ale to jest wspaniałe, jakich mam fanów i aż się wzruszam jak o tym myślę.

Nie obeszło się też porównania do innej niepokonanej mistrzyni UFC, która w końcu poległa:

Zawsze głośno mówiłam o Rondzie Rousey, a teraz zrównałyśmy ze sobą rekordy, tak samo równo idziemy. Łeb w łeb – obrony, porażki, wszystko.

A pas mistrzowski UFC porównała z medalem olimpijskim:

To tak jak zdobywa się krążek olimpijski, wygrywa się medal olimpijski. Tak samo jest z UFC – to się wygrywa i to się ma. Może nie dzierżysz tego pasa teraz – to tak jak byś leciał na olimpiadę za cztery lata, nie bronisz tego mistrzostwa, nie zdobywasz ponownie krążka. Oczywiście chylę głowę, przegrałam, przyjmuję to, wielki szacunek dla Rose. Ale ja znam swoją wartość i wiem, że wracam.

Jędrzejczyk przeanalizowała przebieg walki z Rose Namajunas, wie już, co zawiodło i co nie zagrało:

Naprawdę miałam zawodniczki które mocniej biły. Oczywiście Rose mnie trafiła – nokdaun, nokaut – trafiła w punkt. Ale to nie było tak, że to były ciosy masakrująco silne, nieważne co by ludzie mówili. Na początku walki miałam problemy ze złapaniem dystansu, ale pomyślałam, że zaraz to powróci. – a tak naprawdę coś się stało. Myślałam, ze moje ręce były przy szczęce, a były niżej. Moje ciosy zamiast być długo wyprowadzone, to były krótkie – zamiast być szybkie, były w slow-motion. Reakcja mojego ciała nie nadążała z tym, co myślała moja głowa i odwrotnie. Czyli jest tutaj podkład być nawodnienia, być może zbijania wagi – ja byłam bardzo mocno przygotowana do tej walki.

Polska zawodniczka opisała też momenty nokdaunu i nokautu, oraz co wtedy przeżywała:

Po pierwszym nokdaunie było widać, ze szybko wróciłam i gdzieś tam próbowałam reagować, bo jestem urodzoną fighterką. Po tym nokaucie później, który wyglądał dość mocno, bo przyjęłam pozycję żółwia, że niby klepałam – ja tego nie czułam. Dla mnie to był ułamek sekundy. […] Ja tylko chciałam wrócić do walki. Czułam, że stałam gdzieś z boku, patrzałam na to jakby to był film i zastanawiałam się, czy to się teraz dzieje, czy jestem jeszcze przed walką i to jest sen.

Co jest ważniejsze – odebranie pasa, czy odegranie się Rose Namajunas?

Tylko i wyłącznie odebranie pasa. Nie ma znaczenia kto go będzie miał. Rose była bardzo zaskoczona, tak jak cały świat. Wygrała w pięknym stylu, tak jak mówiłam, no ale… Ten pas jest mój. To ja zbudowałam tę dywizję. to ja jestem królowa tej dywizji, i ja będę. Urealnię te moja słowa, bo zawsze to robię – nie tylko mówię, ale wprowadzam to w życie.

Najbliższa przyszłość Joanny Jędrzejczyk, data powrotu i czas odpoczynku zapowiadają się tak:

Mam już omówione z UFC mój powrót, mam domówione to, że moją pierwszą walką będzie walka o pas mistrzowski. Ja teraz spędzę dwa miesiące w Polsce, mam wiele obowiązków medialnych, na dniach wylatuję do Chin – to jest mój czas na odpoczynek. Jeżeli Rose chce walczyć w lutym czy marcu, to niech walczy z pierwszą pretendentką i dalej mnie to nie interesuje – czy ona będzie dzierżyła pas, czy będzie nowa mistrzyni. Ja idę po to co jest moje, czyli mój pas.

Pełny wywiad znajdziecie na naszym kanale w serwisie YouTube: