Joanna Jędrzejczyk (15-3) wróciła do Polski na święta po przegranej walce z Valentiną Shevchenko (16-3). Przyznaje, że choć na razie chce odpocząć, to już planuje powrót do oktagonu.

Jędrzejczyk po powrocie z Kanady przyznała, że teraz przyszedł czas na analizę ostatniej walki. Polka planowała wrócić z mistrzowskim pasem, ale mimo ciężkich warunków, jakie postawiła przeciwniczce, nie zdołała wygrać walki.

„JJ” udzieliła wywiadu Gazecie Wyborczej. Na pytanie o to, co można było zrobić lepiej w Torronto, odpowiedziała:

Moi trenerzy analizowali błędy i wiemy, co trzeba zrobić lepiej. Ludzie często nie rozumieją, że poszłam do wyższej kategorii wagowej. Nie szukam wymówki, ale moja pierwsza walka w wadze muszej w UFC to od razu starcie mistrzowskie. W UFC poziom jest najwyższy na świecie. Cieszę się, że zbieram bardzo dobre opinie po walce z Valentiną.

Joanna Jędrzejczyk podtrzymuje decyzję o pozostaniu w kategorii muszej.

Były łzy po walce, ale to wynika z mojej ogromnej ambicji. Ludzie negują mój wybór zmiany klubu i przeprowadzkę na Florydę, ale rozwijam się, trenując w American Top Team. Dobrze przepracowałam siedem tygodni. Jeśli pojawi się oferta w wadze słomkowej, to znowu zbiję te kilka kilogramów więcej, ale to musi być starcie o pas mistrzowski. Przygotowuję się do walki w dywizji muszej, zobaczyłam, jakim torturom poddawałam swój organizm, uzyskując limit wagowy dywizji słomkowej.

W rozmowie padło również pytanie o przyszłość w UFC.

Dana White był bardzo zasmucony moją porażką. Trzeba jednak iść dalej. Cieszę się, że cały czas jestem w grze o pasy mistrzowskie. Daję sobie kilka dni, a później skontaktuje się z Daną. On wie, że, od 2014 roku, odkąd jestem w UFC, pracuję bardzo intensywnie i jestem jedną z najczęściej walczących zawodniczek. Jestem rekordzistą pod względem liczby mistrzowskich walk. Dziewięć z dwunastu walk w UFC stoczyłam o tytuł. Jestem dumna, że jako Olsztynianka i Polka mogę reprezentować kraj w bardzo ważnych sportowych wydarzeniach, jakimi są pojedynki w UFC.

„JJ” chce, aby życzyć jej w nadchodzącym roku ognia i energii.

Niektórzy śmieją się z moich słów, że nie poniosłam porażki. Porażka jest wtedy, kiedy się poddajesz. Przegrałam trzy walki i pewnie przegram jeszcze kilka życiowych bitew. Po każdej jednak podnosiłam się i wracałam silniejsza.

Cała rozmowa do zobaczenia tutaj.

źródło: Gazeta Wyborcza