Mistrz kategorii półciężkiej – Jon Jones może wydawać się znudzony ciągłym odprawianiem pretendentów, którzy próbują strącić go z tronu. Jednak okazuje się, że wciąż potrafi znaleźć motywację w swoich przeciwnikach i dlatego w następnej walce zmierzy się z Dominickiem Reyesem.

Jones dostał od UFC do wyboru dwóch zawodników, mógł zmierzyć się z Dominickiem Reyesem lub Coreyem Andersonem. Wiemy już, że wybrał Reyesa, bo już w najbliższy weekend skrzyżują rękawice. „Bones” uznał, że niepokonany zawodnik jest dla niego groźniejszym i większym wyzwaniem.

Naprawdę podoba mi się fakt, że jest niepokonany. Myślę, że wychodzi ze mnie coś wyjątkowego, gdy walczę z niepokonanymi facetami. Ryan Bader był niepokonany, to mnie nakręcało. Daniel Cormier również był niezwyciężony i to również mnie nakręcało. To dla mnie świetna walka, bo jest niepokonany i to najcięższy rywal na ten moment. Miałem wybór, mogłem walczyć z Coreyem Andersonem lub z Dominickiem. Miałem rozmowę z UFC i wybrałem Reyesa, bo widzieliśmy ich walki i to Reyes kończy swoich przeciwników.

Jones przyznaje, że lubi Coreya Andersona i wie, że byłby on wstanie przewalczyć z nim 25 minut, ale to Reyes jest większym wyzwaniem.

Lubię tego gościa, lubię Coreya Andersona. Potrafi przez 25 minut męczyć rywala, więc kondycyjnie dałby ze mną radę. Ale on nie kończy swoich rywali. Dominick może skończyć swojego przeciwnika, co jest większym wyzwaniem i groźniejszą walką. Dlatego właśnie tak wybrałem.

Corey Anderson zmierzy się o miano następnego pretendenta z naszym najlepszym półciężkim- Janem Błachowiczem. Tylko czy któryś z nich faktycznie zostanie następnym przeciwnikiem Jonesa? Skoro mistrz może wybierać, a sam wspomina o walce ze Stipe Miocicem, to może się okazać, że wygrany pojedynku Błachowicz vs Anderson wcale nie zostanie następnym pretendentem do mistrzowskiego tytułu.

Zobacz również: Jon Jones chce walczyć ze Stipe Miocicem

źródło: mmajunkie.com