Jon Jones (26-1) od jakiegoś czasu wprowadza swoją sportową karierę na nowe tory. Zmienił menagment, a teraz zapowiada powrót do oktagonu w dywizji ciężkiej. Zaznacza jednak, że proces towarzyszący tym zmianom musi być powolny.

Jones miał okazję stanąć do walki z obecnym mistrzem kategorii ciężkiej Francisem Ngannou (16-3), jednak rozmowy z Daną Whitem nie znalazły wspólnego złotego środka i do zestawienia z „Predatorem” trafił Derrick Lewis (25-7). Wtedy u Jonesa zrobiło się nieco ciszej.

Teraz „Bones” znów zabiera głos, jeszcze pewniej mówiąc o zmianie dywizji na wyższą. Przyznaje, że choć fani z pewnością już nie mogą się doczekać, gdy znów będą mogli oglądać go w akcji, sprawy zakulisowe nie są wcale takie łatwe – wszystko wymaga czasu:

„Nie pozwolę nikomu siebie pospieszać. Zmiana na kategorię ciężką to poważny proces. Niewielu rozumie, ile trzeba zrobić, by to działało jak należy. Powrócę, kiedy będę gotowy.”

„Bones” dodał, że zbyt pochopne i szybkie działania mogłyby niekorzystnie wpłynąć na jego dyspozycję:

„Geniuszu nie osiąga się z dnia na dzień. To wymaga cierpliwości i konsekwencji. Jak na razie dzień po dniu toczę swoje największe walki na treningach. Na inne złoto przyjdzie jeszcze czas.”

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Jones ostatni raz pojawił się w oktagonie na początku ubiegłego roku, gdy przez jednogłośną decyzję wygrał z Dominickiem Reyesem (12-3).

źródło: mmafighting.com