Wielu zawodników stwierdza, że mogą walczyć z kimkolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek, ale nie Josh Emmett (13-2). W tym wypadku zawodnik nie zamierzał zgodzić się na przypadkowe zestawienie.

Po ponad rocznej przerwie już dzisiaj (30 marca) na UFC w Filadelfii w oktagonie spotka się z Michaelem Johnsonem (19-13), który był dla niego odpowiednim kandydatem, ponieważ jak sam stwierdził:

Chcę walczyć z dużymi nazwiskami. Chcę walczyć z ludźmi, którzy są rozpoznawali, albo są wysoko w rankingach, wyżej ode mnie. Zaoferowano mi kogoś, kto jest ze mną na równi w rankingu i wziąłem te walkę. Niestety, miał kontuzję, albo coś takiego. Tak to się robi, a potem podali mi kilka nazwisk, które były za mną. Czułem, że takie zwycięstwo nic by dla mnie nie znaczyło.

Dodał również:

Czuję, że wygrana z Michaelem Johnsonem to byłoby coś. To duże nazwisko. Walczył z najlepszymi i pokonywał najlepszych. Czuję, że to pozwoliłoby mi wrócić do gry. To jest starcie, które mnie motywuje, bo wiem, jak dobry jest. Dzięki temu trenuję jeszcze ciężej.

źródło: mmajunkie.com