Justin Willis pokonuje na dystansie Marka Hunta

Foto: youtube

Nie było fajerwerków w ostatniej walce pod banderą UFC, Marka Hunta.Samoańczyk dał się wypunktować po słabej walce. Jego pogromcą okazał się Justin Willis.

Pierwsze pięć minut obaj panowie spędzili w stójce. Hunt walczył niezwykle agresywnie, inicjując ataki. Nie był to jednak boks, do którego przyzwyczaił Samoańczyk a masa niskich kopnięć oraz ciosy na korpus które dochodziły wątroby Willisa. Amerykanin walczył na wstecznym, próbował kilkoma ciosami trafić Hunta, jednak ten unikał pięści rywala. Przy jednym z kopnięć „Super Samoan” doznał kontuzji łydki.

W drugiej rundzie Willis mocno postawił na ciosy proste. Unikał lewej ręki Hunta,trafiał swoim prostym i był aktywniejszy od Hunta. Amerykanin nie polował na nokaut, bił z dużą częstotliwością lewy prosty. Hunt nie potrafił zamknąć rywala, przestrzeliwał ciosami.

Ostatnie pięć minut nie różniło się od drugiej rundy. Willis który pojedynczymi ciosami trafiał Hunta nie miał najmniejszych problemów z wygraniem rundy. Amerykanin nie bił z wielką intensywnością.

Sędziowie byli jednomyślni i wypunktowali 29-28 dla Justina Willisa.