W zeszłym miesiącu podczas gali UFC w Rochester Kevin Lee (17-5) zadebiutował w dywizji półśredniej mierząc się z byłym mistrzem wagi lekkiej – Rafaelem Dos Anjosem (29-11). Niestety Amerykanin nie będzie dobrze wspominać swojego debiutu: 26-letni Lee został poddany przez Rafaela w czwartej rundzie.

Pomimo porażki z doświadczonym Brazylijczykiem, Kevin Lee uważa, że był w doskonałej dyspozycji:

Wynik walki nie był taki jaki oczekiwałem, przez kilka dni byłem na siebie zły. Nie chcę niczego oceniać na chłodno, ale w przygotowaniach wszystko poszło zgodnie z planem. Przed pojedynkiem w szatni miałem dziwne przeczucie. Coś podobnego do tego, jak jedziesz do pracy i zawsze jest zielone światło. Myślałem, że wszystko się zgrywa i moja pewność siebie wciąż wzrastała. Moja rozgrzewka była perfekcyjna, wszystko było perfekcyjne, więc kiedy przegrałem to byłem zawiedziony. Nie wiedziałem co zrobiłem źle.

Kevin Lee pochwalił Rafaela Dos Anjosa za jego występ i przyznał, że był on od niego sprytniejszy:

Byłem trochę zaskoczony jego sprytem. Pokonał mnie przede wszystkim taktycznie. Kiedy ja atakowałem, on stał w miejscu i tym samym oszczędzał swoją energię. W ten sposób zmusił mnie abym się męczył i wykorzystał to w rundzie czwartej.

Pomimo nieudanego debiutu, „The Motown Phenom” pozostanie zawodnikiem kategorii półśredniej:

Myślę, że zostanę w kategorii półśredniej. Myślę, że to dobra decyzja.

Czy Kevin Lee odnajdzie się nowej dywizji?

źródło: bjpenn.com