Kevin Lee zwycięża w walce wieczoru gali UFC Fight Night 128. Mało kto spodziewał się jednak, że pojedynek potrwa aż do ostatniej zakontraktowanej rundy. Dla obydwu zawodników były to pierwsze występy w karierze, które potrwały więcej niż 15 minut.

Pierwsze dwie rundy to absolutna dominacja Kevina Lee, który po krótkich chwilach spędzonych w stójce przenosił sprawnie i skutecznie walkę do parteru, gdzie fundował srogie lanie przez ground and pound bezradnego Barbozie. Okrutnie obity po pierwszych 10 minutach Brazylijczyk w trzeciej rundzie powrócił do żywych i zafundował Amerykaninowi kilka ciężkich chwil. Po jednym z firmowych kopnięć Barbozy,, The Mo Town Phenom wręcz zatańczył na miękkich nogach, naruszony świetnie trafioną obrotówką. Kevin Lee zdołał jednak błyskawicznie wrócić do walki i zażegnał zagrożenie dobrze rzuconym obaleniem za obie nogi. Runda do końca potrwała w parterze.

Czwarta runda i początek piątej to dalszy ciąg dominacji Amerykanina w płaszczyźnie parteru, świetnie prezentował się również boks Lee. W ostatniej odsłonie sędzia zmuszony był przerwać pojedynek ze względu na zbyt duże obrażenia na twarzy Barbozy, a w szczególności nad jego prawym okiem. Kevin Lee zwyciężył przez TKO, powracając do zwycięstw po nieudanej próbie zdobycia pasa tymczasowego kategorii lekkiej.