Już jesteśmy po kolejnej historycznej gali UFC. Ta gala zapewne zostanie zapamiętana głównie z powodu walk, ale nie ma co się oszukiwać – to, co działo się przed samą galą wywaliło w kosmos głowy wielu fanów mieszanych sztuk walki. Dawno nie mieliśmy takiej kumulacji.

Fani, gdy zauważają takie niespodziewane anomalie, nazywają to interwencją „bogów MMA”. I ja także posłużę się takim określeniem, bo owy fightweek był na tyle szalony, że nawet Joe Rogan nazwał galę 223 „przeklętą”.

Jednak to nie siły pozaziemskie stworzyły taką sytuację, ale wyłącznie ludzie, tudzież przypadek. W skali kumulacji trudno jednak pojąć jak to wszystko naraz mogło dotknąć brooklyński event.

Pech Tony’ego Fergusona

Zaczęło się naprawdę niewinnie – jeśli porównać to do następnych wydarzeń. Tony Ferguson tydzień przed galą wypadł z walki wieczoru. W trakcie wypełniania medialnych obowiązków Amerykanin potknął się i… nabawił urazu więzadła krzyżowego. Informacja wypłynęła 1 kwietnia więc wielu miało nadzieję, że to żart na prima aprillis. Niestety. Walka wieczoru stanęła pod dużym znakiem zapytania.

Ale na szczęście nie na długo! Chętnych nie brakowało, ale szef organizacji wybrał jako rywala Khabiba Nurmagomedova do walki mistrzowskiej Maxa Hollowaya, mistrza wagi piórkowej. Nowy rywal, ugruntowany, znany – i kolejna opcja, że na gali zobaczymy mistrza dwóch dywizji. To mogło usatysfakcjonować każdego.

Taka zmiana i szybkie rozwiązanie uspokoiło zainteresowanych. Szykował się kolejny zwykły fightweek.

Khabib i Lobov

Parę dni przed galą doszło to małej konfrontacji Khabiba Nurmagomedova i Artema Lobova. Dagestańczyk wykorzystał sytuację by wyjaśnić parę kwestii z „Rosyjskim Młotem”. Wyjaśnienie owo było ściśle powiązane z fizycznym kontaktem. Na filmiki widać jak Khabib trzyma Lobova za kark, a czy doszło do przysłowiowego „plaskacza”? Tego już nie widać.

Zdarza się. Zawodnicy rzucają w siebie bumerangami, albo częstują z płaskiej prawej za memy na twitterze. Ale to co stało się później okazało się wielką kulą śnieżną, której wtedy jeszcze nie było widać z daleka.

Kula śnieżna wpadła do budynku, w którym odbywał się media day i rozbiła o autokar z zawodnikami. Dosłownie.

BUM!

Wydawać by się mogło, że skoro jesteś milionerem i (powiedzmy) przykładnym ojcem to po prostu zostaniesz w domu, napiszesz jakiegoś prowokującego tweeta i obejrzysz galę przed telewizorem.

Ale nie gdy twój kumpel został zaatakowany przez grupę Dagestańczyków! A wszyscy wiemy jak ważni są dla Conora McGregora przyjaciele. Do Nowego Jorku wpadła więc grupa Irlandczyków z Conorem na czele.

Dana White by się ucieszył… Jeszcze dzień wcześniej w odpowiedzi na pytanie dziennikarza powiedział, że „byłoby zajebiście gdyby Conor pojawił się na gali„.

Conor na gali się nie pojawił, ale to co zrobił zatrzymało na chwilę świat MMA, a potem wywróciło go do góry nogami.

Wszyscy wiemy co stało się dalej: Conor rzucił wózkiem w autokar, którym jechała jedna grupa zawodników gali 223. Ranny został Michael Chiesa i Ray Borg. Ich walki w późniejszym czasie zostały odwołane. Z karty wypadł też Artem Lobov. Dana White był wściekły. Rose Namajunas nabawiła się traumy i druga walka wieczoru przez chwilę była zagrożona. To tak w skrócie. Obszerniej na ten temat w naszej relacji z tamtego szaleństwa: Conor McGregor robi awanturę w Nowym Yorku: atakuje busa z Karoliną, szuka Khabiba, walczy z ochroną [WIDEO]

I walka wieczoru znów w opałach

Jakby tego było za mało – Max Holloway nie zdołał jednak zrobić wagi. Jak zapewniał – chciał bardzo, ale lekarze przerwali cięcie, twierdząc, że Hawajczyk nie jest zdolny do walki.

Ostatecznie, po paru godzinach komplikacji z kolejnymi potencjalnymi nazwiskami rywali Dagestańczyka, stanęło na Alu Iaquinta.

Gala UFC 223 odbyła się, pozbawiona trzech walk w wyniku „afery autokarowej”. Walkę wieczoru uratowano.

Trzeba przyznać, że dawno nie było takiego combo! Człowiek zaglądał co godzinę na twittera i portale branżowe i zastanawiał się: „co jeszcze? czy to już koniec?”.

To nie pierwszy raz gdy klątwa bogów MMA dotknęła galę UFC. Na cóż mogli być wściekli ci wyobrażeni przez nas władcy mieszanych sztuk walki? Trudno określić. Wiadomo oczywiście, że to była po prostu jedna wielka wypadkowa, a… Klątwa Bogów?

Klątwa Bogów to po prostu określenie nieprzewidalności świata, jakim jest MMA.