Maciej Kawulski przeprosił narożnik Adriana Bartosińskiego za swoje słowa, które skierował do nich między rundami main eventu gali XTB KSW 94. Przedstawił również szczerą opinię na temat samego pojedynku.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Szerokim echem odbiła się reakcja współwłaściciela największej polskiej organizacji, odnośnie taktyki mistrza kategorii półśredniej, jaką stosował w pierwszych dwóch rundach konfrontacji z Igorem Michaliszynem. „Bartos” w bezpieczny dla siebie sposób kontrolował pojedynek, w obawie przed uszkodzeniem nosa, który złamał podczas przygotowań. Opowiedział o tym w wywiadzie tuż po walce:

Głos w tej sprawie zabrał też trener Adriana – Dawid Pepłowski, który wprost przyznał, że to on wymaga od swoich zawodników dążenia do zwycięstwa za wszelką cenę, nawet kosztem efektywności starcia.

Jak się okazało – Maciej Kawulski kompletnie nie zdawał sobie z tego sprawy, przez co mógł błędnie zinterpretować postawę reprezentanta łódzkiego Octopusa. „Kawul” w rozmowie z Arturem Mazurem przyznał, że nie jest dumny ze swojego zachowania, które uważa za nieodpowiednie. Przeprosił zainteresowanego oraz jego narożnik i wyjaśnił, dlaczego zareagował właśnie w taki sposób. Podtrzymał jednak swoją opinię na temat pojedynku, który uważa za jeden z najsłabszych w historii KSW.

Nie prowadzę notatnika z cytatami z samego siebie. Sens był najogólniej rzecz biorąc taki, że to chyba nie jest właściwy gameplan bo widziałem, że Bartos jest chwalony i zachęcany do dalszego prowadzenia walki w ten sposób, bo to gameplan niegodny main eventu, albo nawet walki na KSW. I teraz: To była słaba walka. W moim poczuciu jedna z najsłabszych w historii KSW. Pewnie takich walk mógłbym (takich, które pamiętam) wyliczyć z 10. Które polegały dokładnie na tym, że jedna ze stron próbowała do tej walki nie dopuścić. Leżąc za plecami, stojąc za plecami, wywracając po to, żeby być za plecami, ale nie tocząc de facto walki i nie doprowadzając do czegoś, w pierwszych dwóch rundach, co mogłoby tę walkę zakończyć, albo przynajmniej prowadzić obraz tej walki w sposób, który dla mnie świadczy o tym, że ktoś wygrywa lub przegrywa. Ja doceniłbym bardziej postawę Igora, który chciał się bić, niż jego przeciwnika, który tę walkę utrudniał.

Ja popełniłem błąd. Po pierwsze: nie znałem kontekstu walki i zwróciłem już uwagę swoim współpracownikom, że właśnie ze względu na to, że mógłbym się tak zachować, jako właściciel KSW i zareagować, tak jak zareagowałem, powinienem znać kontekst. Nie wiedziałem o tym i dziś mogę go tylko za to pochwalić i powiedzieć, że on swoją postawą chciał nie zawieźć swoich fanów. (…) Bez względu na to czy wiedziałem o złamanym nosie czy nie wiedziałem, nie mam prawa, jako organizator, wstawać i komentować sytuacji na głos do cornera i przepraszam za to – co zresztą zrobiłem już następnego dnia. Przeprosiłem Adriana i jego corner. (…) To co jest bliskie memu sercu to energia, która panuje na sali i emocje. Czuję salę i wiem, kiedy ludzie przestają zwracać uwagę na pojedynek, a kiedy jest to main event to boli mnie to najbardziej. Myślę, że chwilę później ludzie też to wyrazili gwizdami a to, że ostatecznie zmienili w sercu faworyta jest dowodem na to, że ta walka nie toczyła się właściwie.

Zobacz również: „To niech mnie zwolnią” – „Bartos” zirytowany słowami Kawulskiego

Źrodło: YouTube / KLATKA po KLATCE. Fot.: Instagram / Maciej Kawulski / Adrian Bartosiński