Łukasz Jurkowski (17-11) planuję powrócić do klatki KSW jeszcze w tym roku. Jakiej walki życzył by sobie na zakończenie kariery i na jakie dziwne pomysły wpada, kiedy nie trenuje, opowiedział w rozmowie z portalem o2.pl.

Popularny „Juras” z federacją KSW związany jest od początku. Wygrał pierwszy turniej  federacji w 2004 roku pokonując w finale Romana Szaszkowa. Od 2004 roku do teraz Łukasz Jurkowski stoczył 21 pojedynków w organizacji KSW. Z MMA również związany jest jako komentator i większość z ludzi oglądających gale w telewizji kojarzy jego słynne „łooo”. W rozmowie z reporterką portalu o2.pl przyznaje, że nie myśli jeszcze o walce, ale celuje w powrót na koniec roku.

Na razie jeszcze nie myślę o walce, nie mam potwierdzonego terminu, chciałbym się bić na koniec roku. Oczywiście wszystko zależy od decyzji szefostwa KSW – czy będą widzieli mnie na karcie czy nie. A trenuję, bo muszę.Po 20 latach w sportach walki to jest uzależnienie. Jak nie zrobię treningu przez dwa dni z rzędu, to mam moralniaka. Muszę wtedy chociaż pół godziny pobiegać, bo inaczej mnie nosi. A jak mnie nosi, to zaraz dziwne pomysły wpadają mi do głowy.

A jakie to pomysły? Łukasz Jurkowski zdradził reporterce, że potrafi zniknąć na 3 dni.

Spontanicznie potrafię wsiąść na motocykl i wrócić za trzy dni. Nadrabiam kontakty towarzyskie w całej Polsce. Mam czasami takie odpały (śmiech). Ja też sobie narzuciłem dużo obowiązków zawodowych, plus obowiązki względem mojego dziecka, plus partnerka…Czasami więc brakuje mi chwili tylko dla siebie.

Zawodnik Berkut WCA Fight Team przyznał jakie emocje towarzyszą mu podczas wejścia do klatki.

Ekscytacja. Trochę strach. I wizualizacja końcowego sukcesu. Nokautowanie przeciwnika, jakkolwiek to brzmi sadystycznie, kopanie go w głowę albo uderzanie pięścią i patrzenie jak osuwa się na matę nieprzytomny, to jest taki orgazm razy tysiąc dla zawodnika sportów walki.To są właśnie te emocje, których poszukujemy. W ostatnich walkach nie udało mi się znokautować rywali, więc cały czas jest we mnie ten głód. Może jak wygram kolejną przez jakiś spektakularny nokaut, to poczuję się już spełniony.

„Juras” przyznał, że jednym z jego marzeń jest stoczenie walki, która zostanie zapamiętana na długo.

Chciałbym zagrać jakąś większą niż do tej pory rolę w filmie. Oraz dać walkę, która zostanie zapamiętana na długo. Mam nadzieję, że to właśnie ta następna. Niech to będzie fajna, krwawa jatka: porozbijać się i zwyciężyć – najlepiej w trzeciej rundzie przez nokaut. Potem mogę odejść, niech biją się inni.

Łukasz Jurkowski ostatni raz w klatce KSW pojawił się na gali z numer 48, która odbyła się w Lublinie. Pokonał wówczas Stjepana Bekavaca przez TKO.

Cała rozmowa z zawodnikiem do zobaczenia tutaj.

źródło: o2.pl