Już na początku pierwszej Abreu rundy doznał złamania nosa po ciosie Ankalaeva, co przełożyło się na resztę walki. Dagestańczyk spokojnie punktował przeciwnika przez kolejne rundy, pewnie wygrywając na punkty.

Mocny cios podbródkowy wyprowadzony na początku pojedynku zdecydowanie ustawił resztę walki. Pierwsza runda przebiegła pod dyktando Ankalaeva. Konsekwentnie spychał przeciwnika do siatki, a tam klinczował i dociskał, zadając pojedyncze ciosy. Pod koniec rundy Abreu próbował ratować się obaleniem, ale ostatecznie sam skończył na plecach.

W drugiej rundzie Dagestańczyk kontynuował obraną taktykę zadając pojedyncze ciosy, spychając do siatki i klinczując rywala. Brazylijczyk głownie starał się unikać ciosów, dając się obalić w drugiej połowie rundy.

Trzecia runda nie wniosła do walki nic nowego. Ankalaev punktował na kartach sędziowskich, a walka toczyła się bardzo spokojnie do samego końca.

Dagestańczyk wygrywa przez decyzję sędziowską stosunkiem 30-27, 30-27 oraz 29-28