Devin Clark jako reprezentant Jackson Wink, a także były rywal Jana Błachowicza miał nieco do powiedzenia. Nie omieszkaliśmy skorzystać z tej okazji i porozmawialiśmy z nim o paru ciekawych sprawach.

„Brown Bear” zmierzył się z Polakiem podczas gali w Gdańsku i został widowiskowo poddany. Wrócił na zwycięską ścieżkę z Mike’iem Rodriguezem. Teraz jest po przegranej z Aleksandarem Rakicem.

Przetłumaczona transkrypcja do odczytania poniżej:

– Witam wszystkich, z tej strony Paulina Klimek, InTheCage.pl, i dziś mam przyjemność rozmawiać z jednym z zawodników UFC w dywizji półciężkiej – Devin Clark. Witam Cię Devin.
– Hej, jak się masz?
– U mnie świetnie, właściwie mamy tu wczesny wieczór w Polsce, jest prawie 18:30, ale wiem, że u Ciebie w kraju jest zupełny poranek.
– Tak, zgadza się, w sumie mamy późny poranek, więc nie jest ZBYT wcześnie.
– Mamy kilka spraw do omówienia i na samym początku chciałabym trochę cofnąć się do ostatnich wydarzeń, gdyż miewasz pecha do zawodników i walk. Miałeś walczyć w St Petersburgu,
ale walkę odwołano ze względu na chorobę przeciwnika. Następnie przydzielono Tobie kolejnego oponenta, przybyłeś na miejsce, ale walkę ponownie odwołano (kontuzja). Opowiedz coś o tym.
– Tak, miałem już określonego przeciwnika do walki, ale złamał stopę, czy coś w tym stylu, to odbyło się jakieś 3 tygodnie przed galą. Następnie, gdy miałem już kolejnego przeciwnika, dzień przed
walką został on przewieziony do szpitala, coś się z nim stało do tego stopnia, że nie był zdolny do walki. Dlatego skończył się na tym, że byłem w Rosji… bez walki. Trochę chodziłem po mieście itd,
ale ostatecznie przeniesiono mój termin walki na 1-szego czerwca w Szwecji.
– Rozumiem. W świecie mma czasem bywa tak, że zawodnicy mimo wszystko chcą doprowadzić do odbycia się zestawień,
które zostały odwołane. Czy chciałbyś walczyć z którymś z nich w przyszłości?
– Hmm… Jeśli tak się zdarzy… Wiesz, muszę wierzyć, że to, co im się działo było słusznym powodem odwołania walki, ja to rozumiem, ale nie będę tego trzymał jakoś specjalnie w sobie,
jeśli do walki dojdzie to ok, ale teraz skupiam się na moim obecnym przeciwniku i tym, aby go pokonać.
– Rozumiem, czyli co ma być, to będzie. Hmm… Co do bycia w Rosji – to naprawdę daleko od miejsca, w którym mieszkasz, podobna sytuacja była, gdy walczyłeś w Gdańsku, a teraz Szwecja.
Dlaczego zazwyczaj walczysz dla UFC tak daleko od Twojego kraju?
– Hmmm, tak naprawdę nie wiem,czemu tak jest. Może UFC wie, że jestem gotów do walk praktycznie wszędzie i zawsze wyrażę zgodę, nie jestem tego pewien… W Rosji bardzo chciałem móc zawalczyć, to było od zawsze moje marzenie,
więc byłem bardzo podekscytowany taką możliwością mimo, że jest to tak daleko i musiałbym przelecieć pół świata. Polska też była świetna, podobało mi się tam. To jest część tego sportu, tego procesu. To coś, co będę wspominał i wracał
do tego myślami, gdy już nie będę walczyć. Podróżowanie po całym świecie i dostawanie za to pieniędzy plus konfrontowanie się z jednymi z najlepszych atletów na świecie – to wszystko jest częścią tego sportu.
– Jasna sprawa, trzeba to „wliczyć w koszta” – wszelkie te aspekty związane z podróżowaniem, ścinaniem wagi i innymi rzeczami, które nie są bezpośrednią walką samą w sobie. To wszystko małe puzzle, które składają się na ten obrazek.
Zatem, skoro byłeś w Rosji, było to Twoje marzenie, to co tam robiłeś, jeśli nie walczyłeś? Jakieś zwiedzanie?
– Tak, trochę chodziliśmy, spacerowaliśmy. Nie wchodziliśmy jednak do żadnego z obiektów typu muzeum, patrzeliśmy z zewnątrz na wszystkie budynki, zgłębialiśmy ich historię. To bardzo ciekawe, rzeczy związane z wojną, bitwami i wszelkie
nawiązujące ku temu sprawy – to fascynujące. Ludzie tu w Rosji doświadczali walki, jest to częśc kultury w pewnych lokalizacjach tego kraju, dlatego to było niezwykłe, zmotywować się do walki przeciwko hardym rosyjskim zawodnikom, m. in.
prospektem nr 1 w Rosji, bardzo strasznie wyglądającym typem. Wszystko to było naprawdę ekscytujące.
– Rozumiem. Właściwie Polska również ma bardzo bogatą historię w kwestii przechodzenia przez ciężkie czasy i może w jakiś sposób to też było widoczne, gdy byłeś (walczyłeś) w Gdańsku.
– ZDECYDOWANIE! I Jan Błachowicz dokładnie pokazał mi, na czym to polega! To naprawdę twardy koleś i to będzie coś, czego nigdy nie zapomnę – ból, przez jaki przechodziłem, gdy byłem w Polsce (*śmiech*)
– Tak, rozumiem, bierzmy pod uwagę, że to też jest część procesu – porażki. Czasem się wygrywa, czasem przegrywa. No ok, jeśli jesteś Khabibem to jak dotąd tylko wygrywasz, ale jest tylko jeden Khabib na świecie :D
Zostańmy jednak przy Janie. Jest po walce z Thiago Santosem, która skończyła się tak, jak się skończyła, ale teraz ma szansę na zabłyśnięcie w Ameryce, jako że jest zestawiony z Lukiem Rockholdem. Czy śledzisz to, co dzieje się między panami na Twitterze?
– Nie, nie sprawdzałem niczego, nie wiem, co tam się dzieje. Wiem, że Luke jest całkiem charakterny, lubi dużo gadać… Mam nadzieję, że Jan go zleje.
– Ooo! W sumie to nawiązuje do jednego z pytań, o które fani InTheCage prosili, żebym zadała, mianowicie jak typujesz walke Janek vs Luke? Czyli jesteś za Jankiem?
– Tak, Jan to bardzo twardy zawodnik, ma wielki talent i potrafi pokonać wielu ludzi w swojej kategorii. Myślę, że potrafi pokonać Rockholda – ma do tego narzędzia i pokazuje to w swoich zestawieniach. Po tym, jak pokonał mnie
następnie również wygrywał i on po prostu… On rani ludzi, np. walka z Jimim Manuwą – przecież on go tam zniszczył. Jan ma szansę z Lukiem, a co do Luka – jakoś niespecjalnie go lubię, ma taką złą aurę, czuć to od niego. Jest dziwny… Dlatego mój typ idzie tu na Janka.
– W każdym razie polecam Ci sprawdzić, co zaszło tam na Twitterze pomiędzy panami – taka gorętsza dyskusja, powiedziałabym, jeśli nawet nie beef. Nie będę zdradzać, więc sprawdź sam :) Z kolei, Twoja następna walka już naprawdę niedługo, prawdopodobnie jesteś w samym
środku Twojego obozu przygotowawczego, aby zmierzyć się z Darko Stosicem. Opowiedz coś o szczegółach przygotowań – codziennym harmonogramie itp. Odrobinę takich niuansów poproszę
– Ok, musieliśmy troszkę dostosować pewnych spraw, na początku wziąłem trochę wolnego, aby odseparować dwa obozy, którem miałem (ten przygotowujący do Rosji i kolejny) – nie chciałem mieć jednego długaśnego obou, aby się nie przeciążyć i nie wyczerpać,
Wróciłem do domu, odpocząłem, następnie pojechałem do Albuquerque. Trenuję 3-4 razy dziennie, [Stosic} to trudny zawodnik o solidnych uderzeniach. Staramy się realizować własny plan i koncepcję na walkę – będę robić to, co umiem najlepiej, czyli wykorzystywać swoją przewagę w zapasach
i będę nieprzewidywalny.
– Rozumiem. Generalnie masz już historię walk z bałkańskimi zawodnikami, m. in. starcie z Alexandarem Rakicem, które niestety nie poszło po Twojej myśli, no ale tak bywa… Można zauważyć coś specjalnego wśród bałkańskich zawodników mma, w Polsce jest to szczególnie
zauważalne w organizacji KSW, nie wiem czy o niej słyszałeś?
– Mmmhmm,[kiwanie głową, że *nie*]…
– Ok, to bardzo duża sprawa w naszym kraju. Teraz można zaobserwować taki napływ bałkańskich zawodników do organizacji, którzy przybywają i sieją pogrom wśród innych atletów. Tkwi w nich coś szczególnego i nie wiem, czy też to zauważasz, jesteś w jakiś sposób subiektywnie nastawiony, czy narodowość przeciwnika w Twoim przypadku kompletnie nie gra roli?
– Jestem raczej bardzo neutralny w tym względzie, każdy może być dobry i udowadniać to stopniowo. Każdy może być twardy, zobacz na Amerykańskich zawodników, są mistrzami… To jest UFC, tu wszyscy są mocni. To, że jest Serbem nie jest jakąś szczególną zaletą. A walka z Rakicem? To wkurzające… Wygrał lucky shotem, ja dwukrotnie go powaliłem na matę, prawie skończyłem walkę przed czasem, to był jeden z moich najlepszych występów, ale nie będę drążył dalej… Ciągle się rozwijam, jestem jeszcze bardzo młody w tym sporcie, mam 29 lat,
Przyszedłem do UFC z rekordem 5-0, to najwyższy poziom walk, więc będę jeździł wszędzie, gdzie się da, walczył z każdym, zresztą tak się właśnie dzieję, mierzę się z najtwardszymi facetami. Żadnych uprzedzeń.
– Chciałam zapytać o ten fakt, bo jest wielu zawodników, dla których to ma znaczenie, dla innych nie. Są różne typy osobowości, temperamentów, niektórzy zawodnicy są emocjonalni, inni profesjonalni… Czasem to nawet nie jest kwestia tych czynników, tylko wydarzeń samych wsobie,
świat nie jest regularny i to też trzeba brać pod uwagę. My jako InTheCage będziemy w Sztokholmie, nie ja osobiście, ale niasz reporterzy, także na pewno będzie okazja do ponownego porozmawiania z nami,
A teraz, czy będziesz oglądał dzisiejszą galę UFC 237 w Brazylii?
– Hmmm, pewnie nadrobię jakieś najlepsze akcje z teog wieczoru, ale mam recital taneczny swojw córki i będę oglądał jej występy w tym czasie.
– Naprawdę? Jaki rodzaj tańca uprawia?
– Step i balet.
– O, klasyka. To bardzo dobra baza pod jakiekolwiek dyscypliny sportowe później w przyszłości.
– Tak, a oprócz tego trenuje jeszcze gimnastykę sportową i jiu-jitsu.
– Wow, imponujące. Wg specjalistów to właśnie gimnastyka i balet są świetnymi bazami na późniejszą karierę sportową, bez względu na jej rodzą, czy jest to kariera solo, czy inne. W takim razie trzymamy kciuki za jej sukcesy!
– Dziękuję bardzo,
_ W takim razie, czy bycie ojcem i bycie często podróżującym profesjonalnym zawodnikiem mma – czy ciężko połączyć takie role w życiu codziennym?
– Tak, to dość trudne, ale robię to od lat, moja rodzina też się uż do tego przyzwyczaiła. Teraz pracujemy ciężko, aby móc odpoczywać później. Mamy dość dobry system wspierania się,
moja żona jest fantastyczna, zajmuje się dzieckiem i domem, gdy mnie nie ma, dba o to wszystko, także sprawiamy, że to działa.
– To świetne, dobrze słyszeć, że idzie połączyć podróże, walczenie, oraz bycie ojcem, a do tego zaangażowanym ojcem w życie dziecka.
Pomówmy jeszcze o Twoim obozie przed walką – przygotowujesz się w Jackson Wink Academy, jednym z najlepszych klubów MMA na świecie. Czy sparujesz z zawodnikami typu Jon Jones, lub innymi
o naprawdę wysokim poziomie, co sprawia, że w klatce stać Cię na wszystko?
– Tak, tam są zawsze ciężkie sparingi. Jest z nami Jon Jones, RELOMD DILODESE (?), Christiain Edmons (?) , to zawodnik Bellatora. Nawet niektórzy amatorzy tutaj są mocniejsi, niż zawodowcy.
To bardzo duży klub, przychodzą tu ludzie naprawdę waleczni i silni, klub jest dla nich otwarty i wymieniamy się umiejętnościami i wiem, że mam najlepszych spraringpartnerów, najlepszych trenerów, całe mnóstwo trenerów o sukcesach międzynarodowych, będących mistrzami świata itp.. Więc zdecydowanie jeden z najlepszych klubów na świecie, a do tego mamy dobre warunki atmosferyczne, trenujemy w górach i to się przekłada na naszą formę.
– Tak, a przy tym atmosfera wewnątrz też gra, a jak to się sprawdza to wszystko inne też się udaje. Jest taka teoria, że jeżeli nie lubisz pracy, w której się znajdujesz, ale ludzie wokół Ciebie są ekstra, to dobrze mimo wszystko się w tej pracy wiedzie.
Więc jak się ma takie warunki, to wszystko można
– Absolutnie! W takim klubie jak JW Academy każdy jest ambitny, chce się rozwijać, wygrywać, ale tu nie zawsze chodzi wyłącznie o wygrywanie samo w sobie,
Ludzie chcą się stawać lepszymi ludźmi i wykrzesać z siebie to, co najwartościowsze i to jest tak naprawdę ten mment, gdy zaczynasz wygrywać.
– Rozumiem… Bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę, okazała się dłuższa, niż przypuszczałam, to była przyjemność, dziękujemy za ten pościwęcony czas,
do zobaczenia w Sztokholmie. I może na zakończenie jakieś pozdrowienia w stronę polskich fanów?
– Hmmm, zapomniałem, jak to jest po polsku, ale… Drodzy polscy fani, jesteście naprawdę świetni, gdy walczyłem w Polsce, wszyscy byli
dla mnie bardzo mili, mimo, że walczyłem z waszym rodakiem. Mam nadzieję, że znów wkrótce odwiedzę Polskę :)
– Dziękujemy jeszcze raz i do zobaczenia prawdopodobnie w Polsce,
– Dzięki!