W pojedynku na szczycie wagi lekkiej KSW spotkali się Gracjan Szadziński i Marian Ziółkowski. W tej walce mogło wydarzyć się wszystko!
Walkę zaczęli obaj ostrożnie, dynamicznie pracując na nogach, ale bez skracania dystansu. Środek klatki należał do Gracjana Szadzińskiego. Marian chodził wokół rywala po okręgu. Pojedyncze ciosy z obu stron nie do końca dochodziły celu. W połowie rundy Ziółkowski zaczął wyprowadzać kopnięcia, a następnie celnie trafił w twarz Gracjana, usadzając go na macie. Ziółkowski zdobył dosiad, a Szadziński próbował skleić się mocno do przeciwnika. Mimo to, Marian zdołał wsadzić kilka łokci i ciosów na głowę przeciwnika. Gracjan pod koniec rundy pierwszej miał już bardzo rozbitą twarz.
Drugą rundę Marian rozpoczął od wysokiego kopnięcia i kilku mocnych ciosów na głowę Gracjana, jednocześnie budując i utrzymując korzystny dystans. Chodząc po okręgu Ziółkowski celnie trafiał prostymi w już i tak rozbitą twarz Szadzińskiego, któremu krew zalewała oczy. Marian konsekwentnie prowadził swoją grę, boksując i kopiąc, a jednocześnie uciekając spod niebezpiecznej ręki Gracjana. Berserker ruszył mocniej w ciągu ostatnich dwudziestu sekund rundy, polując na ten jeden dobry cios.
W trzeciej rundzie Ziółkowski spróbował obalenia, ale bezskutecznie. Po chwili stójki zawodnik z Warszawy zrobił to ponownie i tym razem mu się udało. Na dłuższą chwilę znalazł się z góry, w gardzie rywala. Celnie trafiał w głowę Gracjana, obijając go łokciami. Na pół minuty przed końcem rundy Szadziński spróbował się zerwać, ale Ziółkowski doskonale wiedział, co robi, utrzymując rywala na macie.
Sędziowie jednogłośnie orzekli o wygranej Mariana Ziółkowskiego.