Druga odsłona cotygodniowego zestawienia interesujących zawodników dla polskich federacji. Tym razem bez przedstawicieli wagi półciężkiej. Wszystko dlatego, że kolejny materiał będzie poświęcony tylko i wyłącznie zawodnikom kategorii do 93 kg, z którą rzekomo jest problem, jeżeli chodzi o liczbę zawodników.

Nikita Mikhailov (8-1)
22 lata, Rosja, waga kogucia
Największy skalp – Mukhamed Eminov (16-1)
Łączny rekord rywali 55-21

Olbrzymi rosyjski talent trenujący w klubie legendarnego Fedora Emelianenki. Ponad rok temu pojawiły się głosy o przejściu do Bellatora, ale do debiutu wciąż nie doszło. Patrząc na pozornie dość przyjazne relacje Bellatora z KSW może wreszcie byłby jakiś ciekawy owoc tej współpracy. Prawda jest taka, że w KSW byłby to murowany pretendent do pasa. Jeżeli po wyniszczającej wojnie pokonujesz Mukhameda Eminova to znak, że jesteś bardzo mocnym graczem. Przechodząc do aspektów technicznych: Nikita Mikhailov to przede wszystkim zapaśnik i grappler.
Na dłuższym dystansie w stójce ostatni raz widziany był w 2017 roku z Alexeiem Pastorovem (6-3). W tej płaszczyźnie skupia się na kontrach, budowaniu dystansu i przechodzeniu po obalenia pod ciosami rywali. Ma bardzo dobry instynkt, świetnie potrafi – będąc dociskanym do siatki – wykorzystać ataki kolanami przeciwnika do podcięcia nogi znajdującej się na macie. W ten sposób unika zbierania w klinczu i przechodzi do płaszczyzny, w której czuje się najlepiej, czyli parteru. Bardzo dobrze kontroluje doklejając się do rywala i okazjonalnie obijając, ale także odnajduje się w każdym położeniu parterowym.
Jego bardzo wysokiej klasy grappling objawiał się w trzech ostatnich walkach, gdzie nawet będąc z dołu niemiłosiernie się skręcał i wielokrotnie obracał pozycje. Ma również świetną defensywę przed poddaniami. Niejednokrotnie wybraniał bardzo obiecujące próby gilotyn, balach czy skrętówek. Nie dał sobie zrobić krzywdy, gdy za plecy wpiął mu się Sabit Zhusupov (10-3) Akcje z walki przeciwko Eminovowi po prostu trzeba zobaczyć, znakomita praca zapaśniczo-grapplingowa z obu stron. Gdy już wydawało się, że Mikhailov jest obalony, dał radę znaleźć okienko, aby rzucić rywalem przez biodro i samemu sfinalizować obalenie. 
Minusem Mikhailova jest oczywiście stójka, w której dodatkowo walczy wyłącznie ze wstecznego. Sprawnie na nogach ucieka do boków, ale uważając na kontry można sprawić mu tam wielkie problemy, jeśli skrzętnie będzie się przewidywało jego ruchy i to gdzie planuje uciekać. Najbardziej jednak trzeba szykować się na zapaśnicze zapędy Rosjanina. Świetnie rzuca, obala za dwie nogi, czy szuka podcinek w klinczu. Główny minus jego parteru to brak ofensywy, często bazuje na ilości obaleń i kontroli, zapominając o uderzeniach, przez co niejednokrotnie miał w karierze ciasne decyzje, gdyż jego walki są dość skomplikowane do klarownej punktacji.

Rywal na start w KSW: walka o pas z Sebastianem Przybyszem, na Fen: o pas z Fransem Mlambo

Jackson „Tortora” Loureiro  (12-1) 
26 lat, Brazylia, waga piórkowa/lekka
Bilans rywali 114-67

Brazylijski prospect ma doświadczenie zarówno na lokalnej scenie brazylijskiej, jak i w Europie. Był mistrzem topowej bałkańskiej federacji Serbian Battle Championship, której zawodnicy byli i obecni i jeszcze niejednokrotnie pojawią się w mych zestawieniach. Nie jestem do końca przekonany, co do najkorzystniejszej wagi dla Brazylijczyka. Miał już walki w koguciej, w lekkiej, o dziwo omijał kategorię piórkową, w której moim zdaniem odnalazłby się najlepiej. Wynika to z problemów siłowych, które zdaje się mieć w limicie do 70 kg. Był przewracany i co najważniejsze: wynoszony, sporo problemów przysparzało mu bronienie tego typu obaleń. Zwykle były to sprowadzenia bazujące głównie na sile, a nie technice czy błędach „Tortory”. Atutem Jacksona jest dobre BJJ, dzięki czemu stosunkowo szybko jest w stanie powrócić na nogi, gdzie czuje się zdecydowanie najlepiej.
Walczy z klasycznego ustawienia bardzo dbając o trzymanie gardy oraz wysokie ułożenie barków względem głowy. Z rzadka ujrzymy u Brazylijczyka pojedyncze ciosy. Pracuje kombinacjami uderzeń, najczęściej sierpowych, zaganiając na siatkę przeciwnika i bardzo regularnie, gdy przeciwnik jest już na siatce i migruje do boku, Jackson finalizuje combo middlekickiem zazwyczaj z nogi, w kierunku której podąża rywal. Brak ciosów prostych, brak wymyślnych zasłon dymnych w postaci kiwek.
Dobrze pracuje w klinczu, często szukając tajskiego, by wyprowadzić kolana lub trzepnąć łokciem przy rozerwaniu. To największa broń jeśli chodzi o klincz. Mimo potencjalnych niedoborów siłowych potrafi odwracać pozycje pod siatką. W stójce głownie broni głowy, szczelna wysoka garda i wkomponowywane do tego obniżanie pozycji to solidny fundament jego defensywy. Totalnie nie broni korpusu czy niskich kopnięć, boksersko wchodzą głównie proste. 
Sam kopie z bardzo dużą siłą. Posiada manierę do wyprowadzania okrężnego kopnięcia na głowę i po nim obraca się o 360 stopni jeśli przestrzeli. Uchyla to pewne drzwi, aby przykładowo ruszyć w obalenie.
Defensywa zapaśnicza bywała w przeszłości licha, jednak poza umiejętnością szybkiego wstawania jest aktywny z dołu. Pracuje mocnymi i dość szybkimi łokciami wymierzanymi w czubek głowy doklejającego się rywala. Sprawnie pracuje BJJ jak na Brazylijczyka przystało, dobrze zaprezentował się w tym elemencie z solidnym Stefanem Zvijerem (9-2). Elastyczność jeśli chodzi o wagę Brazylijczyka, bo raczej śmiało może rywalizować zarówno w 70 jak i 66 kg, połączona z naprawdę dużymi umiejętnościami, młodym wiekiem i doświadczeniem zdobytym z kilkoma solidnymi zawodnikami pozwala mi twierdzić, że KSW powinno tego zawodnika czym prędzej kontraktować.

Rywal na start w KSW: w 66 Patryk Kaczmarczyk, w 70 Artur Sowiński/Mateusz Legierski, w FEN: Kacper Formela/Łukasz Charzewski, w Babilonie walka o pas z Marcinem Jabłońskim

Esteban „El Gringo” Ribovics (9-0)
29 lat, Argentyna, waga lekka
Bilans rywali: 70-45

Aktualny mistrz organizacji Fusion FC, który wszystkie z dotychczasowych pojedynków kończył przed czasem. Ten widowiskowo walczący zawodnik nie marnuje czasu w klatce. Prawdziwa ofensywna bestia, która od pierwszych sekund walki naciera, czy to z ciosami czy obaleniami. W swojej ostatniej walce ekspresowo ruszył z kanonadą sierpów i ubił w 7 sekund Javiera Basurto (17-7). O stopniu podłączenia Ekwadorczyka niech świadczy fakt, że próbował po walce obalać sędziego zdobywając jego plecy.
W zasadzie trudno jest scharakteryzować Estebana jeśli chodzi o obszar stójkowy. Wiadomo, że rywale nie byli wybitni, ale „El Gringo” właściwie dobrze baw się w tych walkach. Używa wielkiego arsenału technik, superman punch (którym nawet znokautował), obrotowe łokcie, mocarne ciosy na rozerwanie klinczu, front-kicki z nabiegu. Z rzeczy bardziej klasycznych i dających się zauważyć jako charakterystyczne: to bardzo mocny podbródkowy z prawej ręki zwykle w kontrze na próbę obalenia lub po prostu przy skróceniu dystansu przez rywala. Kilkukrotnie skarcił tak Jose Zauraza (21-7-1). Istotną kwestią jest to, że notorycznie zmienia pozycję i równie skutecznie walczy z obydwu ustawień. Z punktów zaczepienia można też wyróżnić skracanie dystansu szybkim podwójnym jabem głównie z lewej ręki, aby potem zaatakować obszernym sierpem z prawej. Świetnie odnajduje się kontrując, o podbródkowym już wspominałem, ale potrafi w mgnieniu oka odnaleźć się w sytuacji i ustrzelić rywala. Z wcześniej wspomnianym Ekwadorczykiem Zaurazą doskonale skontrował próbę latającego kolana i zdzielił go prawym sierpem, gdy ten był w powietrzu.  Do tego wszystkiego miękko pracuje na nogach, kiwa co w połączeniu z permanentnym zmienianiem pozycji jest bardzo problematyczne, jest w nieustannym ruchu.
Koronna technika „Gringo” to bez wątpienia kimura. Trzykrotnie nią poddawał i szuka jej praktycznie w każdej walce. Pozycja nie gra roli, dociskając do siatki poluje na wychwycenie ręki, gdy to rywal obala Estebana ten od razu zajmuje się ręką rywala. Podobnie jest, gdy sam obalenie inicjuje, wtedy również szuka firmowej kimury, chociażby wyciągając rękę o jednocześnie podcinając przeciwnika. Zdecydowanie jest to najgroźniejsza broń parterowa Argentyńczyka. Potrafi też się z jej udziałem doskonale skręcać i odwracać pozycje parterowe. W walce z Zaurazą (która przez swoją długość oraz intensywność jest najbardziej miarodajna) świetnie będąc na plecach łapiąc kimurę był w stanie wyślizgnąć się rywalowi i zająć pozycję dominującą. Zapasy defensywne na niezachwycającym poziomie, ale atuty w postaci bycia niebezpiecznym z dołu i umiejętności odnajdywania się w kotłach parterowych, sprawnie maskuję te niedobory.
Rywale nigdy nie dotrwali z nim do decyzji, ale kondycyjnie zawodnik ten zawsze stał solidnie. W trzeciej rundzie z Zaurazą wydawał się wycieńczony, ale cały czas parł do przodu z akcjami, wywierał presję i dążył do skończenia.  
„El Gringo” to bardzo interesujący przypadek finishera, który ma kilka charakterystycznych akcji w klatce, ale potrzebuje angażu ze strony lepszej organizacji, aby było możliwe jednoznaczne zweryfikowanie sufitu jego możliwości. Nawet, jeśli umiejętności okażą się niższe, niż dotychczasowe walki pokazały, to Esteban jest gwarancją show.

Rywal na start w KSW: Mateusz Legierski, w FEN: Łukasz Charzewski/Damien Lapilus, w Babilonie: walka o pas z Marcinem Jabłońskim

Vladimir „Tot Samyy” Vasilyev (8-1)
21 lat, Rosja, waga średnia
Skalpy – Wildemar Santos (8-2), Ruslan Shamilov (7-2)

Szalenie utalentowany i bardzo młody, zwłaszcza jak na bagaż doświadczeń, Vasilyev, to jedno z odkryć ostatniego roku. W ciągu nieco ponad dwóch lat swojej zawodowej kariery stoczył 9 walk. Jedyny raz goryczy porażki zaznał w starciu z niepokonanym Gadzhim Omargadzhievem (12-0).
Vasilyev zdecydowanie preferuje walkę w obszarze stójkowym. Jego kickboxing stoi na bardzo wysokim poziomie szczególnie, jeśli chodzi o kopnięcia. Wyprowadza je zarówno z nogi zakrocznej jak i wykrocznej, co jest bardzo płynne, bo swobodnie walczy z obydwu pozycji, często właśnie po wyprowadzeniu kopnięcia, zmieniając ustawienie. Można śmiało powiedzieć, że kopnięcia są u niego na równi lub nawet ponad ciosami bokserskimi, jeżeli chodzi o częstotliwość. Najczęstszym celem jest korpus rywala, wiele razy bardzo celnymi i soczystymi middle’ami częstował Ruslana Shamilova (7-2). To firmowa akcja Vladimira, którą w mniejszym bądź większym stopniu widzimy w każdej walce rozgrywającej się w stójce. Ciosy są szybkie i silne, co jest trudne do odczytania i zablokowania przez przeciwnika. Przy kopnięciach niskich amplituda jest jeszcze bardziej złożona, od łydki aż po wysokie partie uda występuje zagrożenie. „Tot Samyy” używa low-kicków zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych, głównie na wysokości kolana, górnej partii łydki, można więc rzec, że poza kopnięciami na głowę (które również się pojawiają, ale w dużo mniejszym stopniu) jest to bardzo kompletny zestaw. Warto dodać, że stosuje on kopnięcia zarówno jako broń ofensywną przy wyprowadzaniu własnej akcji, jak też jako odpowiedź na bokserskie zapędy rywala, parując cios i momentalnie karcąc low-kickiem.  
Boks Vasilyeva to w dużej mierze dystansowanie ręką wiodącą i łączenie prostego z kombinacją 1-2.  Przy dużych szarżach rywala zdarza się także kontrujący zamaszysty sierp, głównie z prawej ręki. Poza tym nie jest to wielka maestria, brak podbródkowych czy bardziej ryzykownych obrotówek lub superman punchów. W defensywie jest w miarę uważny, nie balansuje głową, ale stara się odskakiwać, cofać przed szarżami rywala. Zaprzęgając do działania swoje kombinacje bokserskie wystawia się na kontry. Niepokojący był nokdaun w walce z Shamilovem, która według mnie jest najbardziej wymierna, jeśli chodzi o całość umiejętności Vladimira. Dał się tam zaskoczyć niepozornym ciosem, co spróbuję podciągnąć pod inny aspekt, czyli kondycję. Walczy energetycznie wkładając mnóstwo siły szczególnie w kopnięcia i dość mocno go to wycieńcza, widać cięższy oddech, mimo to nie zmienia swojego stylu w trzecich rundach, dalej napiera swoimi kombinacjami jednak jest wtedy mniej ostrożny, a co za tym idzie: do trafienia czy podatny na obalenia. Omargadzhiev obnażył zapaśnicze luki Vladimira, skrzętnie wpadając w niego i wywracając pod siatką. Warty odnotowania jest jednak fakt, że Vasilyev z pleców nie składa broni. Usilnie stara się pracować, aby powrócić na nogi, czy to z użyciem siatki, czy po prostu siłą wstać razem z rywalem.
Mimo wyraźnej porażki długimi fragmentami obiecująco pracował z Omargadzhievem. Sam też odnajduje się w parterze i potrafi poddawać rywali, obalenia stara się egzekwować za jedną bądź dwie nogi, rzadziej zajmując plecy. Problemy były też w dość dyskusyjnej wygranej z Wildemarem Santosem (8-2) na OFC 1, gdzie znów jego mankamentem okazały się defensywne zapasy (ale pokazał dobrą obronę przed poddaniami). Vladimir Vasilyev ma 21 lat i jest obiecującym zawodnikiem, ze znacznymi lukami, ale też dużym, jak na swój wiek, doświadczeniem. Sukcesywnie robiąc progres w obszarze wydolnościowym i zapasach defensywnych powinien być zawodnikiem jeszcze bardziej kompletnym. Już teraz byłby dużym wzmocnieniem organizacji takiej jak KSW.

Rywal na start w KSW: Aleksandar Ilić, w FEN: Ivan Cosić, w Babilonie: Adam Łaguna


Marko „Agent 47” Kovacevic (12-3-1)
30 lat, Szwajcaria, waga kogucia
Skalpy – Brian Bouland (9-3), Josh Reed (9-4)
Bilans rywali 141-108

Bardzo solidne europejskie nazwisko kategorii koguciej. Weteran sceny szwajcarskiej, trzykrotnie bił się na Cage Warriors, gdzie w ostatniej walce mierzył się o pas ulegając Jackowi Cartwrightowi (9-0).

Statystyki Szwajcara są dość mylące. 7 poddań w rekordzie wskazywałoby na dużą przewagę aspektu parterowego w jego rynsztunku. Należy jednak zauważyć, że każdy poddawany przez niego rywal na mizernym poziomie jak Hovik Zakarian (13-6). Zawodnika o tych umiejętnościach nie jest trudno poddać. Absolutnie nie ujmuję tutaj Kovacevicowi, bo regularnie zapinać balachy także trzeba umieć.
W stójce jest to propagator walki na wyniszczenie. Cios za cios, kopnięcie za kopnięcie. Daleko temu do cepeliady, ale lubi wdać się w małą bijatykę na sierpy jak chociażby w starciu z byłym mistrzem Cage Warriors w kategorii piórkowej Morganem Charrierrem (16-8) na gali WWFC 13 w Kijowie. Oprócz tego raczej standardowe środki czyli prosty, sporo krzyżowego i niskie kopnięcia. Krzyżowy bardzo soczyście wchodzi w kontrze np. z Davidem Crolem (8-5). Wiele ciosów dociera do celu, ale sam też wiele inkasuje. Trochę odskakuje, obniża pozycję głowy, ale to właściwe jedyne przejawy defensywy u „Agenta 47”. Naraża się przez to na nokauty, które dwukrotnie dostawał w pierwszych rundach. Szczególnie w drugich połowach odsłon preferuje próby obaleń, aby zaznaczyć swoją przewagę.  Ich skuteczność pozostawia trochę do życzenia, ale jest to poniekąd utorowanie sobie drogi do klinczu w którym jest bardzo niewygodny i zamęczający. Bezwzględnie dociska, uderza, napiera na rywala. Obala za dwie nogi lub przewracając w klinczu, ale często rywale kończą w pozycji na kolanach. Z góry aktywność bywa problemem. Zawsze pracuje głową wciskając ją w klatkę piersiową rywala, natomiast poza okolicznościowymi uderzeniami, jest tego jak na lekarstwo. Morgan Charriere więcej ciosów zadawał będąc z dołu, niż Kovacevic z góry. Marko ma dobre zaplecze jeśli chodzi o defensywne zapasy, szybciutko stara się dotrzeć do siatki, aby uniemożliwić sfinalizowanie obalenia rywalowi i bardziej go zmęczyć. Jeśli znajdzie się na dole to błyskawicznie wstaje. Bardzo trudno dłuższymi fragmentami zdominować go w tej płaszczyźnie. Szwajcar to zawodnik o dość kompaktowym stylu, nie wyróżniający się specjalnie w żadnym meandrze oktagonowej rozgrywki, ale będący na wielu polach solidny. Licha defensywa i niepewna szczęka, to główne obszary, w których sukcesów powinni upatrywać rywale.

Rywal na start w KSW: Jakub Wikłacz, w FEN: Jonas Magard