Po wspaniałym zwycięstwie nad Corey’em Andersonem podczas UFC Rio Rancho Jan Błachowicz zagościł ponownie u Ariela Helwaniego i odpowiedział na kilka pytań związanych z walką oraz potencjalnym starciem z Jonem Jonesem. Zapraszamy na podsumowanie tej rozmowy!

Czy to był najpiękniejszy moment w Twojej karierze?
Chyba tak. Dostałem rewanż z Corey’em, pokonałem go w świetnym stylu i może będę kolejnym pretendentem do pasa. Wspaniałe uczucie!

Czy spodziewałeś się, że tak szybko go odprawisz, już w pierwszej rundzie?
Tak, właśnie tak to widzieliśmy, choć sądziłem, że nastąpi to w drugiej rundzie. A wyszło nawet lepiej dla mnie. (…) To było coś, co trenowaliśmy w klubie przed walką i udało się.
Tak, pracowaliśmy zarówno nad prawym ciosem z kontry, jak i lewym. Z Lukiem Rockholdem był lewy, tutaj był prawy.

Czy chciałeś skończyć walkę szybciej ze względu na warunki wysokościowe, jakie panują w Rio Rancho?
Nie, nie zależało mi. Byłem tam od dwóch tygodni, przyzwyczaiłem się do warunków, do ciśnienia i mógłbym walczyć 5 rund. Ale takie szybkie zwycięstwo jest dużo przyjemniejsze i lepiej smakuje.

A co z tym młotkiem na koniec, z tym dobiciem rywala?
Wiesz co? Może, gdyby sędzia zadziałał szybciej, to nie zrobiłbym tego. Ale on zawahał się przez sekundę, spojrzałem na niego i zdecydowałem, że uderzę jeszcze raz, żeby mieć pewność, że już po sprawie.

Czy podchodząc do tej walki miałeś z tyłu głowy to przeświadczenie, że nie możesz zakończyć decyzją, tylko musisz zrobić coś spektakularnego?
Tak, myślałem o tym. Wiedziałem, że nie tylko muszę wygrać, ale że to musi być coś specjalnego. I tak zrobiłem. Dlatego mam nadzieję, że zasłużyłem na walkę o pas.

Czy ta presja nie była dla Ciebie przytłaczająca? W końcu nie zawsze, idąc walczyć, musisz myśleć w takich kategoriach, a raczej koncentrujesz się nad tym, aby wygrać i wyjść z tego w miarę zdrowym.
Wiesz co? Ja zawsze myślę o tym, żeby wygrać w dobrym stylu. Czasem nie jest to możliwe, bo każdy przeciwnik jest inny. A w tej walce… No, cóż, zawsze jest jakaś presja, a ja wiem już, jak sobie z nią radzić w mojej głowie.

Czy w związku z przebiegiem ostatniej walki [z Jacare Souzą] czułeś, że tym razem nie może to tak wyglądać?
Tak, wiedziałem, że muszę pokazać, iż walka z Jacare to była po prostu jedna nudna walka i tyle.

Czy wiedziałeś, że Jon Jones jest na widowni?
Tak, wiedziałem, ale nie czułem specjalnej presji w związku z tym, że jest na miejscu. Mogłem z nim pogadać po walce, co było dla mnie dobre.

Co do niego mówiłeś?
Mówiłem coś w stylu: „daj mi walkę”, „jestem gotowy” i takie tam.

Czułeś, że zrobiłeś wszystko, co było w twojej mocy, aby dostać titel shota?
Tak, sądzę, że zrobiłem wystarczająco dużo i udowodniłem, że zasługuję na na tę walkę. Pokonałem Corey’a, jestem jednym z najlepszych na świecie i zasługuję na title shota. Teraz moja kolej.

Jak byś się poczuł, gdyby jednak UFC zorganizowało rewanż Jones vs. Reyes i dopiero zwycięzca tej walki byłby następnym przeciwnikiem dla Ciebie?
Trochę bym się wkurzył, wiesz? Ale skoro i tak miałbym dostać tę walkę, to gotów jestem poczekać. Ale wierzę, że będę następny.

Czy ktoś ci to powiedział po walce, że będziesz następny?
Nie. Jeszcze z nikim nie rozmawialiśmy. Pewnie czeka nas rozmowa jutro na ten temat.

Jak długo jesteś gotów poczekać na swoją szansę?
Mogę czekać z pół roku, coś koło tego, byle nie dłużej. Powiedziałem to z resztą po walce: „daj mi czas i datę, a będę gotowy”.

Widać, że Jones chce tej walki z tobą.
Tak, a skoro on tego chce i ja tego chcę, to zróbmy to, UFC!

Zaskoczyło cię, że tak się emocjonował?
Może po prostu podobała mu się walka?

Widzieliście się potem?
Nie, jeszcze się nie spotkaliśmy.

Czy twoja wygrana odbiła się szerokim echem w Polsce?
Tak, to coś wielkie. Mam ogromną ilość wiadomości od ludzi, od fanów. Wszyscy o tym mówią. Jestem teraz w Polsce gwiazdą (śmiech) i bardzo mi się to podoba. (…) Natomiast wiele się nie zmieni, może udzielę tylko więcej wywiadów. Cały czas będę sobą.

Czy w ciężkim okresie, gdy przegrywałeś, był taki moment, że zwątpiłeś w siebie i nie wierzyłeś, że zajdziesz tak daleko, jak to jest dziś?
Nie, zawsze w siebie wierzyłem i w to, że mogę być jednym z najlepszych zawodników na świecie. Może były takie chwile, gdy byłem rozczarowany sobą… ale zawsze wiedziałem, że mam w sobie wojownika i że kiedyś mogę być wśród najlepszych. 

Co zmieniłeś w przygotowaniach, aby wygrywać w takim stylu, jak ostatnio?
Przed walkę z Devinem Clarkiem wróciłem do starego trenera, zmieniłem klub. Miałem nowych sparingpartnerów, którzy symulowali mi kolejnych przeciwników. Dużo się poprawiło.

Wspominałeś o ewentualnym rewanżu z Thiago Santosem. Wziąłbyś teraz tę walkę?
Nie, teraz jestem skoncentrowany wyłącznie na walce o pas i tylko takiej walki chcę.

Czy masz preferencje co do daty i miejsca walki o pas?
Nie mam, dajcie mi datę i miejsce, wystarczy. Możemy to zrobić w Polsce.