Wielkimi krokami zbliża się kolejna edycja KSW. Federacja powraca z tym eventem do łódzkiej Atlas Areny, więc ciekawe, jak sprzedają się bilety. „Nie obawiam się o frekwencję” – mówi w wywiadzie z naszym portalem jeden z właścicieli, Martin Lewandowski. 

Obecne czasy nas nie rozpieszczają. Koronawirus dotyka dosłownie każdą dziedzinę naszego życia. Promotorzy i organizatorzy także zostali wrzuceni w tę rzeczywistość, więc by jakoś sobie z nią poradzić, zaczęli przenosić wydarzenia do studiów. KSW, wykorzystując nieco poluzowane obostrzenia, kolejną, 64. galę zorganizuje w Atlas Arenie. O to, ile miejsc będzie dostępnych, zapytaliśmy Martina Lewandowskiego.

Odkrywaliśmy coraz szerzej sektory, ale na teraz mamy dostępne sto procent wypełnienia hali. Myślę, że spokojnie na tę chwilę jest w siedemdziesięciu procentach. Też nie sprawdzam cały czas tej dynamiki. Nie obawiam się o tą frekwencję… Znaczy trochę się obawiam, ale w tym sensie, że nieco się zmieniły przyzwyczajenia fanów i jednak te dwa lata covidowe, powodują, że po prostu dużo zmian zaszło. Cały czas to obserwujemy i nie wróciliśmy na taki standardowy tor działania. Musimy zmierzyć się z różnymi elementami, które nas dotykają. 

Podczas KSW 64 zobaczymy dziewięć pojedynków w formule MMA. Trudno jest polemizować z tym, jak dobrze skomponowana jest ta rozpiska i patrząc na nią całościowo, naprawdę ciężko jest się do czegoś przyczepić. Wydarzenie zwieńczy mistrzowski bój w dywizji koguciej, w ramach którego obecny czempion, Sebastian Przybysz (8-2), podejmie Brazylijczyka, Bruno Augusto dos Santosa (10-2).

Zobacz także: KSW 64: Przybysz vs. Santos – karta walk. Gdzie i jak oglądać?