Cody Gabrandt (11-2) jedyne przegrane w karierze poniósł z rąk TJa Dillashawa (16-3). Do spotkania z byłym kompanem z gymu, radził sobie bardzo dobrze, zdobywając pas wagi koguciej. 

W życiu „No Love’a” nie zawsze było tak wspaniale. Były mistrz dywizji do 135 funtów ujawnił fakty na temat dramatycznych przeżyć z nastoletnich czasów:

To część historii, w której Zach przyszedł i zainterweniował, kiedy chciałem się poddać. Byłem nastolatkiem, jakoś ostatnia klasa liceum, chciałem ponownie zostać mistrzem stanowym. Wygrałem zawody stanowe jako świeżak, ale zostałem pokonany w drugiej klasie i, jako junior, doznałem kontuzji. Zapasy były całym moim życiem, i utrata tej pasji spowodowała kompletny brak celu. Czułem, że czegoś mi brakuje. Poskutkowało to tym, że wpadłem w złe towarzystwo, zacząłem brać narkotyki, dużo imprezowałem, totalna beztroska, i to wszystko prawie przypłaciłem życiem. Czułem, że moja droga dobiega końca. Przez chwilę nie byłem sobą. Wylądowałem w mrocznym miejscu, bardzo, bardzo mrocznym miejscu, i prawie się powiesiłem. Mój brat wszedł i mnie uratował. Pierwszy raz o tym mówię, ale nigdy mu się nie odwdzięczę za to, co dla mnie zrobił. Przyszedł, wyważył drzwi, mocno przytulił, usiadł, płakał razem ze mną i powiedział, że wszystko będzie dobrze. To był dzień, w którym diametralnie zmieniłem swoje życie

Po tym zdarzeniu, Cody, będąc na ostatnim roku, wywalczył piąte miejsce na krajowym turnieju zapaśniczym. Przed rozpoczęciem pełnowymiarowej przygody w MMA, dostał się do collegu Notre Dame w Ohio.

autor: Katarzyna Wilkosz

źródło: mmafighting