Nie będzie dobrze wspominać powrotu do klatki Carlos Condit. Jego rywal Neil Magny ani przez chwilę nie dał mu rozwinąć skrzydeł pewnie wygrywając każdą rund co pozwoliło mu odnieść najcenniejsze zwycięstwo w karierze.

 

Pierwsza runda należała do Magnego który wywierał presję, przechwycił kopnięcia Condita i dociskając do klatki próbował obaleń. „Natural Born Killer” nie potrafił złapać dystansu, był nieco zardzewiały. Warto odnotować także że Magny raz obalił Condita i to na jego konto powędrowała ta runda.

Drugie pięć minut to całkowita kontrola Magnego który z łatwością wynosił, podcinał i sprawił że plecy Condita raz po raz wycierały mate oktagonu. Condit nie mógł znaleźć sposobu na obronę tych obaleń.

Trzecia runda, podobnie jak druga to dominacja Magnego który widząc braki Condita obalał i próbował kontrolować „NBK”. Sztuka ta mu się udała, to on kontrolował pojedynek.

Ostatecznie sędziowie wskazali jednogłośnie na Neila Magnego w stosunku 2x 30-27, 29-28