Marcin Wójcik, który podczas zbliżającej się gali KSW 45 w Londynie ponownie wejdzie do okrągłej klatki KSW, tym razem będzie walczył w niższej kategorii wagowej niż robił to do tej pory. To natomiast przekłada się nieco na jego dotychczasowe przyzwyczajenia dietetyczne.

Staram się oczywiście cały rok trzymać dietę i zdrowo się odżywiać. Jem zatem pięć posiłków dziennie. Zdarza mi się jednak, że mam ochotę coś podjeść, a wiadomo, że w trakcie przygotowań trzeba do sprawy podejście z jeszcze większą rozwagą. Najtrudniej jest oczywiście tuż przed samą galą, bo brakuje przekąsek. Motywacją do tego, żeby jednak wytrwać jest to, że waga schodzi w odpowiedni sposób. Efekt braku podjadania jest zatem widoczny i wówczas jest łatwiej, bo wszystko idzie ok. A mówiąc o podjadaniu mam oczywiście na myśli słodkości, bo różnego typu fast foody jakoś mnie nie ruszają. Zatem pizza i hamburgery przegrywają z czekoladą.

Marcin jest również młodym tatą. Od kiedy więc na świecie pojawił się potomek, jego życie poza matą zmieniło się diametralnie.

Powiększenie się rodziny na sport i treningi nie ma wpływu, bo też moja narzeczona mocno mnie wspiera i odciąża w trakcie przygotowań. Jednak samo życie prywatne zmieniło się bardzo. Pojawienie się dziecka powoduje, że nagle na wszystko zaczyna brakować czasu. Nie jest więc już tak jak niegdyś i nie zawsze można spokojnie poczytać, gdzieś wyjść czy obejrzeć sobie jakiś film.

Gdy jednak uda się znaleźć wolną chwilę, Marcin lubi zanurzyć się dla relaksu w lekturze.

Książki bardzo mnie wciągają, a czytam rzeczy bardzo różne. Poczynając od biografii różnych sportowców, na horrorach kończąc. Mam więc za sobą lektury dotyczące historii Tayson, Rondy Rousey, Mameda i Asi Jędrzejczyk, ale też biografie innych sportowców. Wciągnęły mnie również książki z zakresu psychologii sportu, co także mnie interesuje. Staram się wiec być w swoim, sportowym temacie, ale tak jak mówiłem, czytam wszystko. Ostatnio kilka powieści Stephena Kinga, reportaże np. o Indiach, a niedawno też „Homo Deus”, czyli ciekawą wizję przyszłości.

Marcin nie jest natomiast wielkim fanem gier komputerowych i chociaż czasami w coś zagra, zdecydowanie woli wyjść z domu niż siedzieć przed ekranem.

Generalnie staramy się w domu spędzać mało czasu, bo lubimy wyjścia. Narzeczona również trenuje, bywa więc, że razem idziemy pobiegać. Lubimy też wyjść do kawiarni, restauracji czy kina, ale teraz jest znacznie trudniej znaleźć czas na takie wspólne chwile, bo pochłaniają mnie przygotowania i jeszcze mamy przecież bobasa na głowie. Od niedawna natomiast, jak tylko trafi się wolna chwila, lubię sobie również postrzelać. Wciągnęło mnie to i jestem właśnie w trakcie robienie pozwolenia na broń sportową.

Po walce i trudach przygotowań przychodzi jednak czas na urlop i chwile z rodziną.

Lubimy odpoczywać nad morzem lub jeziorem. Najczęściej bywa jednak tak, że staram się łączyć wakacje z obozami treningowymi, ale po nadchodzącej walce planujemy zrobić sobie objazd po kilku ciekawych miejscach w Polsce, których jeszcze nie odwiedzaliśmy. Będzie więc Toruń, Wrocław i inne interesujące miasta, które chcielibyśmy zobaczyć.

Co ciekawe i warte odnotowania, to również wyuczony zawód Marcina.

Z wykształcenia jestem ratownikiem medycznym. Ostatecznie nigdy jednak nie pracowałem w zawodzie. Po studiach było mi bowiem łatwiej pogodzić z treningami pracę ochroniarza, niż ratownika medycznego.

Żeby poznać więcej ciekawostek z życia Marcin Wójcika, zapraszamy również do śledzenia jego profili w mediach społecznościowych.

 

źródło: kswmma.com