Dyrektor sportowy KSW – Wojsław Rysiewski, jest świadomy niedociągnięć przed jutrzejszą galą KSW 79, która będzie tym samym pierwszą wyprodukowaną przez polską organizację na czeskiej ziemi. O wszystkim opowiedział w wywiadzie dla MMA Rocks.
Sporo wypadnięć, zastępstw, a do tego walka wieczoru, w której z absolutnym dominatorem wagi ciężkiej – Philem De Friesem (22-6), zawalczy powracający po dłuższej przerwie zawodnik, Todd Duffee (9-3). Ten po raz ostatni zwyciężał ponad osiem lat temu, co bardzo źle zostało przyjęte przez fanów. Raz po raz wyrażali oni swoje negatywne opinie w przestrzeni internetowej, co oczywiście dotarło również do samych przedstawicieli organizacji.
Karta walk, w której znajduje się dziewięć pojedynków, w oczach sporej części odbiorców pozostawia wiele do życzenia. Do zarzutów odniósł się teraz dyrektor sportowy KSW, Wojsław Rysiewski, przyznając, iż wejście na nowy rynek miało wyglądać nieco inaczej.
Od strony typowo logistycznej, to pewnie niewiele się różni od gali w Szczecinie. Jedzie się tak samo – sześć godzin. Nie wiem, jak od strony produkcyjnej, bo to jest temat, którym nie za wiele się zajmuję. Ale wydaje mi się, że też nie ma tu jakiejś rewolucji w porównaniu z galami w Polsce. Bardzo dużo pomocnych ludzi. Myślę, że nasze narody dość dobrze się rozumieją. Może, że tak powiem, nie weszliśmy z buta na ten rynek, tylko raczej nieśmiało z kwiatami zapukaliśmy w drzwi. Ja tu się czuję dobrze, jest pewna życzliwość i myślę, że jeśli zrewidujemy pewne rzeczy, które zrobliśmy nie do końca dobrze przed tą galą, to będziemy tu wracać.
Na szczęście oficjalna ceremonia ważenia przed wydarzeniem odbyła się bez żadnych komplikacji. Oznacza to, że na ostatniej prostej nie powinno wydarzyć się już nic złego, i wszyscy planowani zawodnicy oraz zawodniczki raczej stawią się w okrągłej klatce.
Zobacz także: KSW 79: De Fries vs. Duffee – wyniki ważenia. Wszyscy zawodnicy w limicie
Źródło: YouTube/MMA Rocks