Podczas wczorajszej gali FEN 33 doszło do błędu w pracy sędziego, który doglądał starcia miedzy Rafałem Kijańczukiem i Marcinem Filipczakiem. Arbiter nie dotrzymał wszystkich wymagalnych procedur i zbyt wcześnie przerwał walkę. 

Przypomnijmy: Marcin Filipczak zapiął duszenie gilotynowe. Kijańczuk wykonał przewrot, ale rywal nie puścił ciasno zapiętej techniki kończącej. Sędzia Zaręba przyglądał się z bliska i kontrolował całą sytuację. Gdy po kilku sekundach Rafał nie zdołał wyswobodzić się z duszenia, sędzia rzucił się do przerwania walki. Wbrew procedurze, arbiter nie sprawdził dokładnie, czy zawodnik na pewno „odpłynął”. Wściekły Kijańczuk natychmiast poderwał się na nogi i ruszył w stronę sędziego krzycząc, że przerwanie było przedwczesne.

Zobacz także: FEN 33: Formela vs. Frankiewicz – wyniki gali

Po gali obaj zawodnicy udzielili wywiadów, w których przedstawili swoją opinię na temat tej sytuacji. Głos zabrał także trener „Kijany”, Robert Jocz, który zadeklarował, że oprotestuje wynik walki.

Rafał Kijańczuk odniósł się także w obszernym wpisie na swoim facebookowym koncie do tego, co wydarzyło się w klatce FEN i stwierdził, że nie będzie jednak składać żadnego protestu, bo już wie, że to byłoby bezcelowe:

„Ogromne wkurw***** a zarazem bezradność. Nigdy nie walczyłem tak, aby dawać możliwość decydowania o tym sędziom a jednak na wczorajszej gali FightExclusiveNight sędzia podjął za mnie decyzje o poddaniu się mimo, że ani nie straciłem przytomności ani nie klepałem bo zwyczajnie nie było czego! Nie wychodzę do decyzji sędziowskiej bo to było skandaliczna decyzja i chyba każdy to zrozumiał akurat.
Podduszenie to nie jest duszenie. Będąc w takiej pozycji, mając możliwość oddychania pozwalam przeciwnikowi ciągnąć gilotynę aby stracił dużo siły bo ta technika wymaga dużego jej wkładu. Jak widać na zdjęciach po jego grymasie na twarzy, wkładał w tą technikę 100% siły, po 10-15 sekundach puścił by uchwyt bo zwyczajnie nie dałby rady trzymać tego dłużej a ja miałbym rywala na plecach ze spompowanymi rękoma. To jest powszechna rzecz w MMA, a jednak sędzia przerwał walkę, nie sprawdzając czy jestem przytomny i świadomy….
Stwierdzenia rywala i prezesa organizacji po walce, że i tak bym odpłynął i że poszedłem po obalenie bo przegrywałem w stójce są nie poważne. Ale cóż, gwiazdka przyszła dla przeciwnika wyjątkowo wcześnie w tym roku.
Po kontakcie z kilkoma sędziami spoza FEN uznałem, że składanie protestu nie ma sensu, gdyż mimo tego że decyzja była skandaliczna to nie stanowi błędu proceduralnego tylko jest błędem ludzkim co nie podlega odwołaniu się. Zresztą prezes FEN już w trakcie gali mówił, że nie uznają tego odwołania. Wiecie, taki sąd z wyrokiem bez rozprawy na szybko.
Rewanż zapewne, również nie dojdzie do skutku, ponieważ tą walką zakończyłem kontrakt z organizacją FEN, ważny do 31 marca 2021r. Zgaduję, że warunkiem rewanżu na FEN będzie podpisanie nowego kontraktu na 2-3 lata co jest w takiej sytuacji nie na miejscu…
Dziękuję za masę wiadomości i wsparcia od kibiców! Dziękuję dziennikarzom i portalom branżowych za opinię w tej sprawie. Nie niszczmy sportu w taki sposób na naszym własnym terenie.
Trzeba walczyć dalej i iść po swoje mimo przeciwności losu mimo że odechciewa się wszystkiego po takim czymś!”

Kontrakt między FEN a Kijanczukiem zakończył się i wobec tego, co zaszło, należy sądzić, że nie dojdzie raczej do podpisania nowej umowy.

źródło: Facebook/Rafał Kijańczuk