Moim rozmówcą jest Peter Sobotta – zawodnik UFC, z pochodzenia Polak, który od dziecka mieszka w Niemczech. Podczas gali UFC Fight Night 93 w Hamburgu Peter pokonał w efektownej i dynamicznej walce Nicolasa Dalby. Mimo licznych zajęć i treningów, Sobotta znalazł chwilę, aby odpowiedzieć na kilka pytań od InTheCage.pl.


Piotrze, masz polskie serce, niemiecki umysł i jamajską duszę. Dla nas, oczywiście, zawsze będziesz polskim zawodnikiem. Czy możesz powiedzieć, ile polskich fanów masz na swoim oficjalnym fanpage’u na facebook’u? Czy czujesz ich wsparcie szczególnie przed walkami?

Dziękuję. Tak, czuję wielkie wsparcie od moich polskich fanów i przyjaciół. Nie jestem w stanie dokładnie określić, ilu fanów z Polski mam na facebook’u, ale to nie jest najważniejsze, bo to tylko internet. Tak naprawdę liczą się ludzie, którzy kupują bilety, aby zobaczyć moje walki. I mogę powiedzieć Ci jedno: za każdym razem, gdy walczę blisko Polski, bardzo wielu polskich fanów kibicuje mi na miejscu.

Jaka jest Twoja pierwsza myśl, gdy widzisz nieprzyjemne opinie na temat swojej narodowości? Czy to jest dla Ciebie duży problem? Czy odpowiadasz hejterom, czy raczej nawet nie reagujesz?

Skupiam się na treningach, moim teamie i klubie. Wszystko poza tym nie jest dla mnie jakoś szczególnie istotne. Jestem szczęśliwy, gdy ludzie mnie lubią, ale nie przejmuję się, gdy mnie nie cierpią. Kocham Polskę. Mam  w sobie głębokie przywiązanie do tego kraju, kultury i rodaków. Niestety, zawsze znajdą się ludzie, którzy będą mnie nienawidzić za to, że moja rodzina opuściła Polskę, gdy miałem 3 lata. W tym czasie zarówno moja rodzina jak i ja nie byliśmy szczególnie miło widziani także w Niemczech. Niekiedy ludzie naprawdę utrudniali nam tu życie. Dotąd otrzymałem sporo hejtów z obu stron właściwie. Ale pieprzyć to! Wszystko to należy do przeszłości. Zdecydowałem, że nie będę reprezentował żadnej z moich dwóch ojczyzn. Możecie to pochwalać lub potępiać, ale ja obecnie reprezentuję Jamajkę!

Twoja ostatnia walka z Nicolasem Dalby w Hamburgu na UFC Fight Night 93 zrobiła na nas duże wrażenie. Jak się czułeś podczas tego pojedynku? Które momenty, jeśli w ogóle, były dla Ciebie trudne?

Spodziewałem się trudnej walki przeciwko twardemu i wytrzymałemu przeciwnikowi. Wiedziałem, że go zdominuję (jak prawie każdego innego zawodnika MMA na świecie) w parterze. Ale wcześniej ostro trenowałem i kontrolowałem ten pojedynek także w stójce. Wyglądało to wszystko łatwiej, niż w rzeczywistości było… Zostawiłem w oktagonie wszystkie moje siły. Dalby był naprawdę twardy. Nie ważne, jak mocno go uderzałem, on ciągle napierał. To było imponujące.

Z tego co wiem, po UFC Hamburg zrobiłeś sobie małe wakacje. Udało Ci się odpocząć? Wróciłeś już do treningów?

O, tak, świetnie wypocząłem. Ale teraz już jestem z powrotem i pracuję bez wytchnienia. Jestem generalnie bardzo zajętą osobą. Zawsze pracuję, aby realizować moje cele: być najlepszym fighterem na świecie i mieć najlepszy team na świecie. Z każdym dniem coraz bardziej zbliżam się do osiągnięcia moich założeń.

Czy możesz zdradzić nam coś na temat swojej przyszłości w UFC? Czy masz już potwierdzony termin następnej walki i znasz nazwisko przeciwnika? Jeśli nie, to może masz kogoś na myśli, z kim chciałbyś się zmierzyć?

Na pewno będę walczył w następnym roku. Do tego czasu będę ciężko pracował i trenował po to, aby być jeszcze silniejszym i rozwijać moje umiejętności.

Czy MMA jest nadal zabronione w niemieckiej telewizji? Czy sport, mimo tego, rozwija się?

Jest coraz lepiej. MMA nie jest już od kilku miesięcy zabronione. Wyemitowano nawet niektóre walki z UFC Hamburg, ale późno w nocy, zatem to nadal nie jest nic wielkiego, choć sytuacja się poprawia.  Natomiast ja nie przejmuję się już niemiecką sceną MMA, patrzę szerzej – na scenę światową.

Co sądzisz o WMMA? Jakie widzisz różnice między pojedynkami mężczyzn i kobiet?

Muszę przyznać, że naprawdę lubię Joannę Jędrzejczyk. Ona góruje nad innymi dziewczynami. Mam także jedną twardzielkę w swoim teamie i widzę w niej spory potencjał. Ogólnie jednak nie oglądam zbyt wiele kobiecych walk, gdyż technicznie stoją niżej niż całe mnóstwo pojedynków, których naoglądałem się w swoim życiu. Obecnie staram się raczej skupić na walkach o wysokim poziomie, z których mogę czegoś się nauczyć.

Czy oglądasz gale MMA organizowane przez polskie federacje takie jak KSW czy FEN? Czy według Ciebie polscy zawodnicy są na poziomie zawodników UFC?

Byłem wielkim fanem MMA Attack. Chciałbym przy okazji wezwać mojego przyjaciela, Darka Cholewę, do powrotu jako organizatora walk.
Oglądam również KSW, gdyż mam wielu przyjaciół i partnerów od treningów, którzy współzawodniczą w tej federacji. Fakt, mamy kilku naprawdę dobrych i silnych zawodników w KSW i innych polskich organizacjach, ale to generalnie nie jest ten sam poziom, co UFC.

Jak zapewne wiesz, KSW zaangażowało do udziału w kolejnej gali w grudniu 2016 r. rapera Popka.  Będzie on wówczas walczył z Mariuszem Pudzianowskim. Co mylisz o tym zestawieniu?

Oczywiście, jest to temat kontrowersyjny. Obecnie w UFC prowadzona jest podobna dyskusja: Ile jest w MMA sportu, a ile show? Ja powiedziałbym, że 80% to sport, a 20% to show. No i musimy podchodzić do tego wszystkiego realnie: ludzie lubią takie bzdury. Lubią freak fighty, trash talk i kontrowersje. W budowaniu promocji eventów organizowanych przez KSW czy UFC to jest naprawdę ważny element, który sprawia, że ludziom chce się to wszystko oglądać. Widownia to po prostu lubi. Dlatego też z biznesowego punktu widzenia walki typu Popek vs. Pudzian to mądre posuniecie. Wydaje mi się, że każdy, kto ma trochę obycia w biznesie, będzie to umiał zrozumieć. Moja osobista opinia jest taka: zakontraktowanie tego pojedynku to dobry ruch KSW, aby zainteresować ludzi eventem, ale mam nadzieję, że federacja zbuduje naprawdę solidną kartę walk na galę w grudniu, z prawdziwymi zawodnikami, takimi jak Borys Mańkowski.

Kiedy planujesz odwiedzić Polskę? Czy bywasz tu często?

Tak, jestem w Polsce częstym gościem, powiedziałbym, że 4-6 razy w roku. Ma tu nie tylko rodzinę i przyjaciół, ale też przyjeżdżam, aby trenować. W tym roku spędzę trochę czasu w Warszawie, sparując z najlepszymi zawodnikami w mieście. A przed Bożym Narodzeniem odwiedzę babcię i dziadka, mieszkających w Gliwicach.

Dziękuję bardzo za rozmowę. :)