Mateusz Gamrot małymi krokami idzie na szczyt kategorii lekkiej. Na UFC 299 okazał się lepszy na pełnym dystansie od byłego mistrza amerykańskiego giganta.

Sędziowie nie mieli wątpliwości co do werdyktu. „Gamer” po wygranej zameldował się w czołowej „piątce” dywizji do 155 funtów.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Gamrot odniósł się do przebiegu pojedynku:

Generalnie jestem zadowolony. Wygrałem z legendą, z byłym mistrzem kategorii. Statystycznie to wyglądało w dominujący sposób. Zaskoczony byłem – do tej pory jestem – tym pierwszym ciosem w pierwszej rundzie, który ściął mnie i nagle musiałem budzić się z kolan. Plan był zupełnie inny na tę walkę, ale cytując Mike’a Tysona – wszystko się zmienią z tą „bombą”. Tak było w tym przypadku. To po raz kolejny pokazało, że mam na tyle mocny charakter i osobowość, że w tych najcięższych sytuacjach potrafię się odnaleźć, wykaraskać i jeszcze wygrać walkę. To mnie zadowala.  Trochę inaczej chciałem poprowadzić ten pojedynek, ale w tym momencie wszystko się zmieniło.

przyznał.

Polak nie ukrywa, że chciałby pokazać swój stójkowy rozwój, ale tym razem okoliczności nie sprzyjały:

Myślę, że ten progres w stójce byłby dużo bardziej widoczny, gdyby nie ten pierwszy cios. Pamiętam, że w walce bałem się zaryzykować w tej stójce, bo mogła się powtórzyć ta sytuacja – znowu dostanę i się przewrócę. Stąd też plan się zmienił na zapasy niż kontynuowanie walki w stójce, bo przed [nokdaunem] miałem plan – stójka i dołożyć zapasy okazjonalnie, żeby podkreślić rundę czy dominację. Cios zmienił wszystko i wróciły moje instynkty.

wyjaśnił.

Zobacz również: „Gamrot rozwalił mi żebra” – Poirier ujawnia kontuzję

Cały wywiad jest do odsłuchania tutaj:

fot. MMA Junkie