Walki freaków to temat niezwykle popularny w ostatnim czasie. Wielu fanów ich uwielbia, a nawet jeśli żywią do nich mieszane uczucia, to i tak chętnie oglądają ich walki, wywiady czy też blogi, co przekłada się na ich dużą popularność oraz wartość medialną dla regularnych organizacji MMA.
Ikoną freak fightu w Polsce jest zdecydowanie Paweł „Popek Monster” Mikołajuw (3-4), który swoją przygodę z MMA rozpoczął w 2008 roku w Anglii. Po trzech walkach (z których dwie wygrał) postanowił pójść inną drogą i bardziej skupić się muzyce. Jednak po 8 latach przypomniał sobie o sporcie. Związał się z federacją KSW, dla której stał się bardzo ważnym elementem promocyjnym.
W KSW wygrał jedno starcie: z Robertem Burneiką (2-1), a przegrywał trzykrotnie z Mariuszem Pudzianowskim (12-6, 1 NC) i Tomaszem Oświecińskim (1-1) oraz w swoim ostatnim pojedynku na październikowej gali KSW 45, gdzie musiał uznać wyższość innego freaka, Erko Juna (2-0). Młodzian pokonał go przez poddanie zza pleców w rundzie drugiej.
Jeszcze przed tym pojedynkiem „Popek” twierdził, że jeżeli przegra z Bośniakiem, to zakończy swoją karierę w MMA. Tuz po porażce na londyńskiej gali decyzja ta została przez niego podtrzymana.
Po dwóch tygodniach jednak „Popek” zmienił chyba zdanie, o czym może świadczyć zamieszczony przez niego wpis:
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jadę z tym dalej @profesorbjj @robertzlotkowski @kowalski_trening_mentalny @ksw_mma #ksw
Czy zobaczymy jeszcze „Popka” w KSW? Zdaje się, że sprawa nie jest przesądzona. Wiadomo natomiast, że włodarze organizacji zechcą go zatrzymać i będą gotowi zapłacić naprawdę wysoką cenę za jego kolejną walkę.
autor: Bartosz Oleś
źródło: Instagram