Znamy już dalsze konsekwencje przykrej sytuacji związanej z Rachael Ostovich.

Jak informowaliśmy wczoraj, pobita Rachael Ostovich trafiła do hawajskiego szpitala, a policja wszczęła śledztwo. Wszystkie napływające wiadomości wskazują na to, że sprawcą napaści był jej mąż Arnold Berdon, a sama zawodniczka zmuszona będzie zrezygnować z nadchodzącego pojedynku.

Ostovich miała powrócić do oktagonu na styczniowej gali UFC Fight Night 124 w walce z Paige VanZant. Grupa menadżerska zawodniczki wydała oświadczenie odnośnie tego co się wydarzyło i przyszłości:

Bardzo niefortunny wypadek związany z Rachael Ostovich miał miejsce w niedzielę wieczorem, zakończył się on złamaną kością oczodołu i innymi kontuzjami. W wyniku tych obrażeń, zawodniczka nie będzie w stanie uczestniczyć w nadchodzącym pojedynku z Paige VanZant 19 stycznia. Rachael jest już w domu razem z rodziną, została wypisana ze szpitala i będzie powracać na wizyty kontrolne. Rodzina prosi o zachowanie prywatności, gdy będą zajmować się tą sprawą. Chcielibyśmy podziękować organizacji UFC za wsparcie w tej sprawie, a także fanom za waszą troskę.

Policja Honolulu nie podała żadnych nazwisk i szczegółów sprawy do mediów. Wszystko wskazuje jednak na to, że to mąż zawodniczki, również startujący w zawodowym MMA, jest głównym podejrzanym.

Jak poinformował portal TMZ Sports, Ostovich wniosła o zakaz zbliżania się dla Arnolda Berdona. Jest on tymczasowy i według dokumentów będzie obowiązywać do 18 maja 2019 roku. Osoby bliskie rodzinie twierdzą, że Berdon wynajął prawnika i zamierza się bronić.

Berdon twierdzi, że to on został zaatakowany pierwszy i działał we własnej obronie.