(Foto: KSW)

W dniu 17 maja byliśmy świadkami czegoś wielkiego, siadając w loży dla mediów i patrząc na arenę walki czuło się, że bierze się udział w czymś wielkim.  Po raz pierwszy wspomnianą areną walki była klatka, coś czego KSW nie chciało wprowadzić na dużych galach od samego początku po sobotni wieczór.  Patrząc przed galą na sobotni fightcard wydawało się, że będziemy świadkami czegoś naprawdę wielkiego i tak było, ale nie do końca.

Pierwszą walką, którą  zobaczyli kibice zgromadzeni w Ergo Arenie było starcie dwóch Łukaszy- Rajewskiego i Chlewickiego. „Sasza” wrócił do KSW po 9 latach przerwy, lecz Rajewski nie czuł respektu przed swoim rywalem. Ambicji nie można było odmówić, żadnemu z zawodników.  W pierwszej rundzie dominował zawodnik Ankosu, był bliski nokautu na Chlewickim lecz temu udało się przetrwać ciężki okres.  „Sasza” od drugiej rundy zaczął sukcesywnie punktować obaleniami dzięki czemu wygrał tą i ostatnią rundę i został zwycięzcą całego starcia.

W drugim starciu z dolnej karty, górą wyszedł Rafał Błachuta. Po pierwszej dosyć wyrównanej rundzie, gdzie mieliśmy walkę zarówno w stójce i parterze. W drugiej Polski zawodnik poddał Vallee dźwigną łokciową. Po wygranej Błachuta wskoczył na klatkę, czym stał się pierwszym zawodnikiem  w historii KSW, który w ten sposób świętował zwycięstwo.

W starciu otwierającym główną kartę wieczoru Tomasz Narkun potrzebował nieco ponad minuty by poddać przez skrętówkę dużo lżejszego Andrade.

Przed walką Gamrota z Georgem wydawało się, że Polaka czeka łatwa przeprawa. Okazało się jednak, że czekała nas 3 rundowa walka pełna emocji.  Starcie zaczęło się od latającego kopnięcia, które mogło skończyć walkę, lecz Anglikowi udało się przetrwać gorszą chwilę i nie wiele brakowało by to on wygrał poprzez duszenie lecz tym razem to „Gamer” pokazał charakter i nie odklepał. W późniejszej części walki do zawodnik Ankosu dominował, skutecznie obalał i dominował rywala w parterze. Sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo  Mateusza.

W walce Abu z Piotrkiem, wiele osób liczyło, że Aizatar znokautuje Polaka. Tak się jednak nie stało Strus odrobił lekcje boksu i nie dał się trafiać. Przez dwie rundy starcie wyglądało podobnie Piotrek walczył na dystans, przez co Niemiec nie mógł go trafiać, ale sam nie zadawał dużo ciosów. Dopiero w trzeciej rundzie obraz walki się zmienił, mieliśmy więcej klinczu oraz więcej wymian, z których nic nie wynikało. Zawodnicy zostawili decyzje w rękach sędziów, którzy orzekli remis w tym starciu.

Karolina Kowalkiewicz zdominowała Jasmine Cive od samego początku walki. Najpierw udało się jej zdobyć dosiad, po czym rywalka oddała jej plecy.  Następnie zaczęła się egzekucja na Austriaczce, która skończyła się po przez odklepanie przez nią dźwigni na łokieć.

Osoby, które liczyły na fajerwerki w starciu Mańkowski- Saidov nie zawiodły się.  Pierwsza runda toczyła się pod dyktando zawodnika Ankosu, który był wyraźnie lepszy. Wychodził zwycięsko z wymian stójkowych, oraz udało mu się obalić Aslambeka.  W drugiej rundzie było z goła inaczej, runda była wyrównana i tym razem to zawodnik Arrachionu obalił co okazało się dla niego zgubne. Uciekając z omoplaty, wpadł w duszenie trójkątne, które musiał odklepać, tym samym nowym mistrzem w wadze półśredniej został Mańkowski.

O walce Pudzianowski – Thompson mogę powiedzieć tyle, że była. Oli nie był tym samym zawodnikiem co w walce z Bedorfem. Anglik dał się zdominować Mariuszowi, nie zrobił tak naprawdę nic, żeby wygrać te starcie. Po dość nudnym starciu sędziowie orzekli zwycięstwo Mariusza, dla którego była to ostatnia walka, gdzie stoczył pojedynek na dystansie dwóch rund.

Wydawało się, że Falcao stawi większy opór Mamedowi, lecz tak  nie było, mimo że Brazylijczyk większość rundy spędził na górze pod jej koniec dał wyciągnąć sobie balachę, która przerwała ten pojedynek.

Kwestią podsumowania debiut gali bardzo udany, oprócz paru aspektów dwie walki Pudzianowski- Thompson i Aizatar –  Strus, które nie wpasowały się emocjami w tą gale oraz niedosyt, że Mamed stoczył kolejny tak szybki pojedynek, z zawodnikiem, który wydawało by się stawi mu większy opór.