Najważniejszym wydarzeniem tego weekendu była zdecydowanie walka a następnie zwycięstwo Joanny Jędrzejczyk na gali UFC . Jednak na naszym podwórku nie zabrakło gali, która przed emocjami związanymi z jej walką nie dała nam „rozgrzewki”.  Przed sobotnią walką Asi mieliśmy okazję gościć drugiej gali Slugfest.  Z takiej gali nie mogliśmy odpuścić relacji.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że po pierwszej edycji byłem pewien, że na poziomie początkującym nie idzie stworzyć bardziej profesjonalnej gali. Jak się okazało myliłem się i dwójka „przebiła” jedynkę. Sama organizacja gali, jak i sam event bardzo udany.  Już otwarcie było rzadko spotykane na galach. Całe show otworzył zespół muzyczny „Na walizkach” coverem piosenki pt: „Chwile jak te”, przy której zostali zaprezentowani zawodnicy. Jednak największe wrażenie zrobiło to, co interesuje nas najbardziej, czyli same walki.

Już podczas pierwszej amatorskiej zadebiutował zawodnik lokalnej Walki Września- Krystian Jadczak, który stanął naprzeciwko Bartłomieja Ksobiaka walczącego na pierwszej gali Slugfest w Witkowie. Niestety walka nie potoczyła się po jego myśli. W pierwszych minutach walki to Jadczak dominował w stójce i to on narzucał tempo, lecz zmieniło się to już w drugiej połowy pierwszej rundy. Jego rywal zaczął obalać i kontrolować z w parterze.  Drugą rundę wygrał również Ksobiak,  dość długo trzymał Krystiana w parterze. W ostatniej rundzie Bartłomiej doprowadził do tego, by sędzia przerwał walkę bijąc chowającego się w „żółwiu” Krystiana. Widząc brak obrony sędzia ringowy przerwał walkę, z czego Wrześnianin nie był zadowolony. Decyzja jak najbardziej prawidłowa. Są to walki amatorskie, tym bardziej w debiucie jednego z zawodników sędzia musi  wkroczyć między zawodników wcześniej.

W drugiej walce, dobrze znany lokalnej publiczności Mateusz Buczkowski skrzyżował rękawice z zakontraktowanym w ostatniej chwil-i z powodu kontuzji pierwotnego rywala- Mateusz Maciejewski. Ta walka nie porwała publiczności, w pierwszych dwóch rundach mogliśmy ujrzeć głównie klincz. To 3 runda była tą najciekawszą z całego starcia, ponieważ walka trwała w stójce, bez klinczu. Starcie było wyrównane, co potwierdził werdykt sędziów, którzy orzekli remis.

Trzecia walka była jedyną walką w całej karcie w wadze do 84 kg. Drugi zawodnik z Wrześni Paweł Płoszaj wraz z Pawłem Biernackim nie szczędzili sobie ciosów i od pierwszych sekund narzucili szybkie tempo mocnych ciosów.  Wrześnianin jednym z nich doprowadził do nokdaunu. Biernacki po jednym z ciosów padł sztywno na matę, Płoszaj nie dobiegał do rywala i nie dobijał. Widząc jak jego rywal upada podniósł ręce myśląc, że wygrał, leczy gdy ten upadł od razu się ocucił i wstał, lecz zawodnik Walki Września gdy to zauważył dokończył dzieła i po raz drugi znokautował, tym razem skutecznie.

Jedyną walką kobieta, była jak zawsze walka Gosi Smaczniak z doświadczoną Katarzyną Urban. Pierwsza runda nie była zadowalającą dla widzów zgromadzonych na hali, ponieważ Kasia strasznie obijała Gosię prostymi ciosami, które mocno uszkodziły jej nos. Smaczniak nie potrafiła poradzić sobie z ciosami rywalki. W drugiej rundzie sytuacja się odwróciła i to lokalna faworytka zaczęła obijać twarz zawodniczki S4. Tak jak Małgosia rozpoczęła drugą rundę tak ją skończyła obijając przeciwniczkę. Do trzeciej rundy panie wychodziły zmęczone, przez co nie było widowiskowych akcji. Po kilku wymianach w stójce i celniejszych ciosach zawodniczki MMA Witkowo Kasia obaliła rywalkę i była z góry, lecz to Smaczniak była aktywna z dołu, natomiast Urban nie zrobiła nic, by zaznaczyć swoją przewagę. Po wstaniu Gosia sklinczowała Kasię i dociskała ją do siatki do końca rundy kontrolując pozycję i punktując kolanami. Nie było wątpliwości, że walkę wygra Małgorzata.

Ostatnią amatorską walkę stoczył kolejny z zawodników z Wrześni Szymon Tabaczka, naprzeciw którego stanął Dawid Śmiełowski. Na początku pierwszej rundy Tabaczka skutecznie dystansował swojego rywala, następnie po krótkim klinczu walka zeszła do parteru, gdzie Szymon był z góry. Widząc, że za dużo nie zdziała wstał i zaczął okopywać nogi swojego rywala. W drugiej rundzie mieliśy okazję oglądać wyrównaną walkę w stójce. Jej końcówka był dość niebezpieczna dla Wrześnianina, bo gdy zawodnicy usłyszeli sygnał, który ostrzegał, że za 10 s. kończy się runda oboje chcieli tę końcówkę zaznaczyć. Tabaczka znalazł się na ziemi przy siatce a jego rywal przez ostatnie 5 sekund niebezpiecznie uderzał go z góry. W trzeciej rundzie Śmiełowski zaatakował Szymona w stójce po czym zagroził G&P. Po podniesieniu się i wznowieniu walki w stójce przez niesłuchanie narożnika, który krzyczał Szymonowi, by trzymał gardę Dawid go znokautował.

W pierwszej zawodowej walce zawalczyli dwaj debiutanci- Dawid Gralka z Wiktorem Brańskim. Walka skończyła się już w pierwszej rundzie i debiut wygrał przez skrętówkę Dawid Gralka.

Małą niespodzianką była druga z walk zawodowych. Mikołaj Walenciak, który był bardziej doświadczony od swojego rywala Sergiusza Uzarka był stawiany w roli faworyta. Już w pierwszej rundzie Sergiusz narobił kłopotów Mikołajowi, mimo, że ten próbował go poddać, to walka w parterze była wyrównana. W drugiej rundzie u Mikołaja było widać, że jest już mocno zmęczony. Uzarek postanowił pokazać, że nie boi się walki w parterze i postanowił udowodnić, że tam też może wygrać. Udało mu się, ponieważ, mimo tego, że zajęło mu to chwilę, to zmusił do odklepania Walenciaka duszenia zza pleców.

Całe 3 rundy trwał pojedynek Dawida Gabary z Łukaszem Demczurem. W pierwszej Gabara kontrolował walkę w stójce mocno obijając nogę Gabary. Dawid dwa razy próbował obalić Łukasza, ale oby dwie próby udało mu się obronić. W drugiej rundzie, po spokojnej dwuminutowej stójce Gabarze udało się w końcu sprowadzić Demczura. Kontrolował go w parterze przez dwie minuty, po przejściu do stójki w ostatnich sekundach to Demczur sprowadził i uderzał Dawida. Trzecia runda potoczyła się na korzyść Gabary, który kontrolował walkę w parterze z góry. Nie jednogłośną decyzją wygrał Gabara.

W przedostatniej walce tego wieczoru Wojciech Marjański pokazał efektowną stójkę, lecz nie zrobiła ona na Piotrze Niedzielskim dużego wrażenia. Gdy walka trafiła do parteru, „Niedziela” spokojnie ją kontrolował, ale później wstał i obijał nogi rywala przez minutę. Po ciekawej pierwszej rundzie już w pierwszych 30 sekundach Marjański wpakował się w gilotynę, którą Piotr wykorzystał i tym sposobem wygrał walkę.

W walce wieczoru mała niespodzianka. Widzowie jak i sam zawodnik przed walką nie spodziewali się, że Emil Różewski będzie w stanie kontrolować Macieja Kowalskiego w parterze. Wszystkie trzy rundy wyglądały praktycznie tak samo. Pierwsza minuta każdej rundy trwała w stójce, w której „Giluś” wykorzystywał swój zasięg i dystansował rywala ciosami, mimo wielu ciosów „Róży” to nie wiele z nich doszło do reprezentanta Walki Gniezno. Po pierwszej minucie dochodziło do klinczu, a następnie do parteru, gdzie Różewski z góry kontrolował posiadacza Czarnego pasa BJJ.  Gdy czuł, że sędzia niedługo może podnieść walkę, ten wstawał by okopywać nogi Macieja a po chwili znów wejść do parteru i punktować krótkimi ciosami z góry. Sędziowie nie mieli problemów, by orzec zwycięstwo Emila.

Już czekam na kolejną galę wykonaną przez trójkę profesjonalistów. Gdybym chciał nie mógłbym znaleźć minusów tej gali. Jak wspomniałem wyżej to mimo, że organizują dopiero drugą galę ich profesjonalizm przygotowanie tego eventu jest o kilka poziomów wyżej. Wiem, że sporo osób jest zainteresowanych  materiałem wideo z gali, więc uspakajam, TVP Poznań nagrywało galę i puszczą jej retransmisję. Na sam koniec dodam, że warto oglądać i obserwować poczynania Slugfest, ponieważ organizacji tej wróżę dobrą przyszłość.