Po obronie pasa mistrzowskiego organizacji Bellator, Rory MacDonald (20-5-1) udzielił szczerego wywiadu, z którego może wynikać, że kwestionuje przyszłość swojej dalszej kariery jako zawodnik MMA.

Wczorajsza walka Rory’ego z Jonem Fitchem (32-7-2) podczas gali Bellator 220 w San Jose zakończyła się większościowym remisem. Po pojedynku mocno zdezorientowany Czerwony Król udzielił dla wielu zaskakującego wywiadu, w którym podał w wątpliwość swój dalszy zapał do kontynuowania walk:

Trzeba pewnego konkretnego nastawiania, aby wychodzić tutaj i zadawać innym ludziom ból. Nie wiem, czy nadal mam w sobie tyle samo zapału do ranienia ludzi. Nie wiem, jak to opisać.

W ostatnim czasie Rory MacDonald, za namową swojej żony stał się gorliwym członkiem Kościoła Zielonoświątkowego. Coraz to głębsza wiara zawodnika w Boga sprawia, że ten nabiera wątpliwości czy jest w stanie kontynuować swój – czasami brutalny zawód:

Jako człowiek czuję, że Bóg w ostatnim czasie naprawdę wzywa mnie do siebie. Zmienił mojego ducha, zmienił moje serce. Nie mam w sobie już tego instynktu zabójcy. Naprawdę trudno to wyjaśnić, ale teraz trochę się waham w klatce. Nie wiem, co powiedzieć. To nie był mój najlepszy występ.

Ostatnie pojedynki w wykonaniu MacDonalda pozostawiają wiele do życzenia. Czerwony Król nie wygrał żadnej walki od 20 stycznia 2018 roku, kiedy to pokonał Douglasa Limę na gali Bellator 192. Niestety już podczas następnego starcia Rory został brutalnie potraktowany przez Gegarda Mousasi’ego i przegrał przed czasem. Krwawe batalie były znakiem rozpoznawczym MacDonalda, trudno będzie się pogodzić z ewentualnym odejściem zawodnika, jednak póki co nie podjął żadnej oficjalnej decyzji.

 

Źródło: mmaJunkie.com