Rose Namajunas nie da się zastraszyć Joannie Jędrzejczyk

źródło: mmafighting.com

W ostatni piątek Rose Namajunas stanęła twarzą w twarz z Joanną Jędrzejczyk po raz pierwszy od czasu ogłoszenia ich walki na UFC 217, 4 listopada w Nowym Jorku.

Joanna, typowo w swoim stylu, ogarnęła przenikliwym wzrokiem Rose na kilka sekund, tuż po czym mówiąc do niej parę kwestii. Podczas, gdy poprzednie przeciwniczki Jędrzejczyk uśmiechały się do niej, bądź odpowiadały na słowne zaczepki, Thug stała z kamienną twarzą, nie mrugając nawet oczyma aż do momentu, w którym Dana White rozdzielił zawodniczki.

Podczas trwania swojej kariery w UFC, Joana Jędrzejczyk (14-0) otwarcie opowiadała o technice swoich zastraszających spojrzeń oraz o tym, w jaki sposób wykorzystuje tę praktykę, aby wejść do głów przeciwniczek na długo przed tym, zanim spotkają się w octagonie. Rose z kolei już od dawna przygotowuje się na konfrontację ze sprytną taktyką Joanny, nie było to dla niej żadnym zaskoczeniem.

„To nie jest tak, że my (zawodnicy mma) wykonujemy tylko liczby powtórzeń, pracę fizyczną i całą tę otoczkę typu plan walki i szlifowanie technik walki, my ciągle pracujemy nad wzmacnianiem siły mentalnej. Takie przygotowania są musem. Tu nie chodzi o to, czy jesteśmy z góry mentalnie silni, czy też słabi. Codziennie pracuję nad tym, by panować nad samą sobą, czuć się dobrze we własnej skórze. Im lepiej jest Tobie z samym sobą, im bardziej jesteś dla siebie prawdziwy, tym bardziej nie liczy się dla Ciebie słowo z zewnątrz, nie wpłynie to na Ciebie negatywnie. To jest to, nad czym pracuję każdego dnia, upewniam się, że jestem gotowa. Czekamy na tę cholernie dobrą walkę.”

Czynnik zastraszania przeciwniczek przez Joannę, połączony w duecie z jej niewiarygodnym stylem podczas walki uczynił ją jedną z najbardziej przerażających zawodniczek w całej organizacji UFC (wszak ma za sobą ciąg pięciu z rzędu obron pasa wagi słomkowej). Od delikatnie aroganckich zagrywek podczas sesji dla mediów i ważeń, poprzez bajeczne występy w klatce, Jędrzejczyk buduje skuteczną strategię umniejszania swojej przeciwniczce od momentu podpisania kontraktu na walkę, aż do chwili, gdy Buffer wykrzykuje po boju kolejne „AND STILL!”.

Do tej pory taktyka Joanny zawsze się sprawdzała, lecz Namajunas ostrzega, że absolutnie nie boi się niczego, co Jędrzejczyk mówi lub robi w związku z ich walką, bo jedyne, co się liczy, to moment starcia w octagonie.

„Myślę, że one  [wcześniejsze zawodniczki walczące z JJ] w większości przegrywały walki jeszcze przed ich faktyczny rozpoczęciem. Taki proces widać zawsze u wielkich ludzi, wielkich ludzi wszech czasów. Zawsze kultywują oni ten czynnik zastraszania i nie robią tego bez powodu. to nie jest tak, że oni prowadzą jakieś psychiczne gierki. można to od nich wyczuć w powietrzu, wręcz to wywąchać. oni nigdy nie żartują. Myślę, że większość zawodniczek, nie wszystkie, lecz większość, bały się Joanny i było to widać.”

Co wyróżnia Rose od poprzednich pretendentek do tytułu mistrzyni UFC, to przede wszystkim jej wiara, że ów tytuł faktycznie się jej należy i że byłaby ona odpowiednią osobą na tym miejscu, podobnie jak Joanna. Namajunas miała przecież okazję cierpieć gorycz najgorszych porażek z możliwych (jeden przegrany title shot już za nią, z Carlą Esparzą w finale TUFa), oraz cieszyć się z najpiękniejszych zwycięstw, jakie można doświadczyć w MMA (skończenia przed czasem – poddania i nokauty, mnogie w rekordzie Rose). To sprawia, że jest ona gotowa mentalnie i fizycznie, by odebrać tytuł obecnej mistrzyni.

Jestem zdecydowanie najbardziej kompletną zawodniczką, z jaką Joanna miała okazję kiedykolwiek się zmierzyć. Mam już doświadczenie starcia o pas, mam wiele argumentów, które mnie budują. To wszystko sprowadza się do pragnienia, które mnie napędza w tym, co robię i gdy widzę to wszystko racjonalnie, daję sobie szansę. Staje się to bliskie dziełu sztuki, nienamacalnemu.”

źródło: flocombat.com