(Marek Romanowski/inthecage.pl)

Już za kilkanaście godzin nasz największy towar eksportowy Marcin Held wejdzie do klatki Bellatora. W półfinale turnieju zmierzy się on z niepokonanym Derekiem Andersonem. W tym tekście nie mam zamiaru skupiać się na rywalu naszego rodaka a skupić się na samym Marcinie.

W pierwszej rundzie turnieju zawodnik Bastionu zmierzył się z Rodrigo Cavalhero którego efektownie (jak zawsze) poddał dźwignią na stopę. I to właśnie tę technikę Marcin Held ma opanowaną do perfekcji. Ze swoich dziesięciu ostatnich walk Tyszanin aż pięć razy wygrywał przez techniki zakładane na nogi zaś trwały one nieco ponad 60 minut.  Czyni go to absolutnym fenomenem.

Lecz Marcin Held to nie sam parter. W ostatnim czasie rzuca się w oczy przemiana fizyczna jaka miała miejsce u zawodnika Bastionu. Jeszcze kilka lat temu doradzano mu by zszedł wagę niżej. Dziś tych głosów już nie ma, Held wyraźnie poprawił ten aspekt, fizycznie jest większy silniejszy co przynosi rezultaty. Warto także odnotować znaczący progres w stójce Marcina. To co kiedyś było bolączką naszego rodaka dziś wygląda bardzo solidnie, a z walki na walkę wygląda lepiej. Ustrzelenie w minutę Ryana Healyego zasługuje na pochwałę. Gołym okiem widać że Marcin Held  z zawodnika jednopłaszczyznowego jakim był jakiś czas temu stał się absolutnie kompletnym zawodnikiem MMA który progres robi w każdej płaszczyźnie. Warto również przypomnieć wiek Marcina, 22 lata i 20 walk na koncie (prawie połowa w Stanach) to ogromny bagaż doświadczeń. Jak sam przyznaje w wywiadach Marcin, Bellator traktuje go bardzo dobrze. Dlaczego o tym piszę, wszystko to składa się w logiczną całość. Marcin Held to zawodnik który budowany jest na wielką gwiazdę. Przemawia za nim wiek, doświadczenie, sposób jaki rozwiązuje swoje pojedynki. Sam Bjorn Roebney w którymś z HL Bellatora nie mógł się nachwalić zawodnikiem z Polski. Held ma papiery na wielkiego zawodnika i wierzę że nim będzie. Jest mądrze prowadzony, cały czas się rozwija, trenuje za granicą. Bellator wprowadza na swoje gale system PPV. Zaskoczeniem dla mnie nie będzie jeśli następna walka Marcina będzie na rozpisce gali w tym właśnie systemie. Polak już w tej chwili powinien spokojnie walczyć i wygrywać w UFC, cieszy mnie jednak że się tam jeszcze nie znajduje bo jestem święcie przekonany że trafi tam jako wielka gwiazda z dużym kontraktem i nawet „cyrograf” Rebneya nic tu nie pomoże.

Trzeba być ignorantem by nie dostrzec ogromnego potencjału który dalej drzemie w „złotym dziecku Polskiego MMA”.  Wielka kariera stoi przed Tyszaninem otworem i sądzę że trwający turniej będzie początkiem zaś Derek Anderson przystankiem w drodze po turniejowy pas Bellatora który później zamieni się w pas właściwy. Nie ukrywam że pokładam wielkie nadzieje w Marcinie Heldzie, jednak to w nim widzę osobę która za 2-3 lata będzie w TOP 10 swojej wagi i zrobi największą karierę spośród wszystkich Polaków walczących na arenach świata.

                                                                                                                                                                    Michał Malinowsky