Wczorajszy main event gali UFC London rozczarował. Ciekawa, emocjonująca gala, zakończyła się kontuzją jednego z dwóch głównych bohaterów i to na samym początku starcia. Dobrze jednak wiedzieć, że mimo potwornego bólu, jaki odczuwał w oktagonie Tom Aspinall, duch w nim silny i zawodnik nie poddaje się.

Tom Aspinall (12-3) doznał wczoraj swojej pierwszej porażki pod banderą UFC. Nie przegrał jednak po twardej walce, której wszyscy się spodziewali, lecz z powodu kontuzji nogi, która objawiła się już po kilkunastu sekundach od startu pierwszej rundy. Anglik padł na matę, krzycząc z bólu. Walka została zatem zaliczona na korzyść jego rywala, Curtisa Blaydesa (17-3), który nie potrafił się nawet za bardzo cieszyć z takiego zwycięstwa. Tymczasem Aspinall opuścił halę na wózku.

Zobacz także: Koszmarna kontuzja Aspinalla kończy main event UFC London. Smutne obrazki z O2 Areny [WIDEO]

Na szczęście widać, że Aspinall nie ma zamiaru się poddawać. Anglik zamieścił w swoich social mediach zdjęcie z miłego spotkania ze swoim rywalem po gali. Okazuje się, że Curtis wpadł do jego hotelowego pokoju wraz ze swoją ekipą, zaopatrzony w piwo, które potem wspólnie z team’em Aspinalla wypili. Atmosfera była świetna, pełna szacunku.

„Piwo sprawia, że wszystko wygląda lepiej. Co za gość z tego Curtisa! Właśnie wpadł ze swoją ekipą, żeby się przywitać. (…) Cóż, paskudne wypadki niestety się zdarzają. Dziś nie była moja noc.”

napisał Aspinall po tym spotkaniu.

Nie znamy dokładnych szczegółów kontuzji. W swoim podziękowaniu dla fanów Tom mówi jedynie o tym, że potrzebuje czasu na wyleczenie się i powrót na matę.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

źródło: Instagram/Tom Aspinall