Ostatnie posunięcia negocjacyjne Francisa Ngannou (17-3) wydają się być dalekie od racjonalnych.  

Erick Nicksick – trener Kameruńczyka stanął w obronie decyzji podopiecznego, która zapoczątkowała spiralę nieszczęść biznesowych:

To nie było 8 milionów za walkę. Gdyby przegrał z Jonem [Jonesem], jego wypłata by znacząco zmalała. To był jeden z powodów odejścia, nie miałby żadnej linii obrony, jeśli by przegrał z prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem w historii. Uważam, że przewija się zbyt dużo dezinformacji w tej kwestii…

wyjaśnił.

Na ten moment usługami Ngannou nie są zainteresowani również Bellator, ONE Championship i Bare Knuckle FC.

Najświeższa jest kwestia singapurskiej organizacji, wobec której oczekiwania „Predatora” okazały się bardzo wygórowane. Jak zdradził właściciel ONE Championship – były mistrz UFC chciał decydować o wysokości wypłat swoich rywali. Kameruńczyk nie pokazał się w klatce od stycznia 2022 roku, kiedy wypunktował Cyrila Gane’a (11-2).

Zobacz również: 20 milionów? Miejsce w zarządzie organizacji? – absurdalne wymagania Ngannou

źródło: twitter