Kyung Ho Kang przeleżał i w nudnym stylu zwyciężył z Liu Pingyuanem podczas pierwszej walki z karty głównej na gali UFC w koreańskim Busan.

Runda 1:

Po krótkiej wymianie ciosów, Kyung Ho Kang udał się po udane sprowadzenie walki do parteru, gdzie kontrolował rywala, co jakiś czas traktując rywala krótkim łokciem. Chińczyk starał się znaleźć możliwość przetoczenia przeciwnika. Liu Pingyuan popełznął pod siatkę, gdzie wstał, choć Koreańczyk nadal miał zapiętą klamrę. Dobrym haczeniem, Kang ponownie zaprosił rywala do parteru. Pod koniec rundy, koreański zawodnik podniósł pozycję, spuszczając na głowę Chińczyka kilka ciosów. Koniec pierwszego, zamulonego i przeleżanego przez Kyunga Ho Kanga starcia.

Runda 2:

Kang na początek rundy trafił mocnym ciosem Liu, choć szybko ponownie zanurkował w nogi Chińczyka, nie chcąc ryzykować wymian w stójce. Liu Pingyuan zaczął krwawić pod lewym okiem, co wyraźnie mu przeszkadzało. Kang natomiast cały czas starał się stabilizować pozycję, nie dopuszczając do możliwości przetoczenia, której stale szukał rywal – znajdujący się pod siatką, gdzie sprytnie przypełznął. Nie dawał jednak Koreańczyk ani centymetra przeciwnikowi, co jakiś czas spuszczając ciosy na głowę rywala.  Liu spróbował duszenia na koniec drugiego starcia, jednak nic z nieco nie wynikło. Koniec drugiego starcia.

Runda 3:

Frontalne kopnięcie na tułów w wykonaniu Chińczyka. Kang z kilkoma ciosami i kopnięciem. Ciosami prostymi spychał Liu na siatkę, gdzie Koreańczyk złapał klamrę, którą Chińczyk odwrócił i zerwał. Czytelne pójście po nogi Koreańczyka, ponowiona próba, lecz Chińczyk dobrze odrzucił biodra, spuszczając kilka kolan na tułów rywala. Stójka, Chińczyk stracił równowagę, co Kang wykorzystał do kontroli w parterze. Aktywny z pleców Liu, szukał możliwości przetoczenia, pracując motylą gardą. Kang zbierał mnóstwo łokci z dołu, zaczął piekielnie mocno krwawić. Koreańczyk wyraźnie opadł z sił i niewiele robił, wyłącznie leżąc na przeciwniku. Dopiero pod koniec walki zaczął aktywnie pracować z góry, szukając ciosów i łokci, ale nieco za późno, gdyż zabrzmiał gong kończący starcie.

Sędziowie niejednogłośnie (absurd!) wskazali Kyung Ho Kanga jako zwycięzcę walki, punktując: 30-27, 29-28, 28-29.