Po brazylijsko-amerykańskiej wojnie z tarczą wróci Vicente Luque. Znokautował Bryana Barbarenę chwilę przed końcem walki.

Barberena zaczął na wstecznym. Starał się wyczuć dystans prawym prostym. Rywalowi pasował taki stan rzeczy. Szybko wszedł w walkę i bez przerwy korzystał z ciosów prostych. Po ok. 3 minutach Luque szukał możliwości na trafienie łokciem z góry. Rozluźnił się trochę „Bam Bam” wyczuł swój moment i trafił lewym prostym na szczękę. Chciał wykończyć, ale przeciwnik zachował zimną krew. Wstał i zaszedł za plecy. Duszenie zza pleców wisiało w powietrzu. Amerykanin obrócił się. Zaczął rewanżować się łokciami. Koniec rundy przerwał egzekucję.

W drugie starcie Bryan wszedł lepiej. Skracał dystans z kombinacjami. Chwytał za nadgarstki, aby ograniczyć możliwości techniczne oponenta. Brazylijczyk inwestował w pojedyncze ciosy proste. Barbarena trafiał częściej i mocniej. W ostatnich momentach przyjął kolano w zwarciu, które przytkało go trochę. Ponownie zabrzmiał końcowy gong, co zastopowało akcję.

Po przerwie „Bam Bam” na zmianę atakował i przerywał na moment, żeby odpocząć i wziąć parę głębszych oddechów. Bił z różnych kątów i siłą. Vicente nie przerywał nawet na chwilę, ale mieszał rodzajów ciosów. W ostatnich sekundach obaj zawodnicy poszli na całość. Barbarena stał zamknięty na siatce. Brazylijczyk wyprowadził kolana w klinczu, które uniemożliwiły rywalowi kontynuowanie walki. „The Silent Assasin” wykończył robotę dobijając w parterze.

Zobacz również: UFC on ESPN 1 – wyniki [NA ŻYWO]