(Grafika: Marek Romanowski)

 

Tak, jestem kibicem Andersona, więc mogę być nieobiektywny, bo przemawiają przeze mnie emocje. I przemawiać będą, bo to,
co ujrzeliśmy dzisiejszego ranka inaczej się odbierać nie da. Chris Weidman drugi raz pokonuje wielkiego Spidera, jednak „pokonuje” w okolicznościach jakich nikt by nie chciał, nawet sam Chris.

Nie ma chyba osoby na świecie, która by spodziewała się albo chciała takiego rozwiązania. W wyniku kontuzji najwybitniejszy zawodnik MMA w historii może nie wrócić do sportu – co mam nadzieję się nie stanie, bo tak wielki mistrz nie może się pożegnać w taki sposób. Zasługuje na wszelkie honory i pożegnanie w iście królewskim stylu.

Walka ta była popisem Chrisa Weidmana. Nie można dyskredytować osiągnięć i dyspozycji aktualnego mistrza, który w pierwszej rundzie rewanżu totalnie spacyfikował „Spidera”. Sam punktowałem tę rundę na 10-8 dla mistrza, ponieważ szybko obalił, by po powrocie do stójki trafić Silvę mocnym sierpem, jaki położył Brazylijczyka na ziemię. Tam efektownie, a co najważniejsze efektywnie obijał łokciami i mocnymi ciosami z góry. Zdecydowana dominacja Weidmana, który nie pozostawił złudzeń w tej rundzie.

Druga runda nie trwała długo. Toczona była głównie w stójce, a kiedy wyglądało na to, że sytuacja wróci do normy, Anderson narzuci swoje tempo, do którego nas przyzwyczaił, stała się sytuacja trochę analogiczna do ich pierwszego pojedynku. Znowu wydarzyło się coś dziwnego, jednak w tym przypadku coś tak makabrycznego, że dziś nikt nie mówi o Chrisie, a cała uwaga skupiona jest na Brazylijczyku. Wewnętrzny lowkick Andersona został wyblokowany przez Weidmana w taki sposób, iż Silva doznał strasznego złamania kości piszczelowej, co uniemożliwiło kontynuowanie tego pojedynku. Żaden sportowiec nie chce takiej wygranej, bo o ile pierwsza runda wiele nam mówi, to sposób w jaki się skończyła walka jest na tyle fatalny i tak wczesny, że będą się pojawiać głosy „co by było gdyby”.
Jako fan Silvy sam wolałbym, żeby ten poległ w pierwszej rundzie po tej masakrze w parterze. Byłoby to zdecydowanie lepsze dla zdrowia Spidera, a Chris zyskałby na takim pojedynku wiele więcej.

W trakcie pisania tego tekstu UFC poinformowało, że „Pająk” przeszedł operację kości piszczelowej i jego powrót może zająć mniej niż rok. To dobrze, a wręcz bardzo dobrze, bo mimo przebiegu obu starć, ja z chęcią obejrzę dopełnienie tej trylogii.
O ile pierwsze starcie nie pozostawia żadnych złudzeń, to druga daje sporo do myślenia. Król Weidman rozsiadł się na tronie bardzo wygodnie, ale mam nadzieję, że Anderson wróci i jeszcze zaskoczy.

 

 

Michał Malinowski

4 KOMENTARZE

  1. Ja jako wielki fan Pająka nie wiem czy chce widzieć dokończenie trylogii. Za rok Silva może i wróci, ale będzie dużo słabszy po takiej kontuzji, jednocześnie mając prawie 40 lat. Raczej powrót, walka na pożegnanie ewentualna i w przypadku świetnej dyspozycji, trzecie starcie z Chrisem.

  2. Na pewno po powrocie jedna walka która by odpowiedziała na pytania czy nadal reprezentuje najwyższy poziom. W tym czasie Weidman rozjedzie Belforta i Jacare. Weekend Superbowl 2015 i Weidman-Silva 3 tak bym chciał.

  3. a mnie już to męczy, zrobią to samo co Cain vs JDS, wielka trylogia, która skończyła się masakrą, Anderson, mógłby pójść w ślady GSP i dać sobie spokój, ustępując miejsca młodym… i tak odchodzi jako wielki człowiek.

  4. Mimo wszystko chciałbym aby jeszcze zawalczył jedną-dwie walki. Nie koniecznie z Weidmanem. Niech wróci, udowodni, że jest jeszcze w stanie walczyć z najlepszymi i zakończy karierę jak na mistrza przystało.