Starcie przez dużą jego część można było określić „z dużej chmury mały deszcz”. Obaj zawodnicy byli pasywni w swoich poczynaniach, ale w drugiej rundzie w zasadzie pierwszą swoją znaczącą akcja Walt Harris (11-7) znokautował Daniela Spitza (6-2). 

Przez dużą część pierwszej rundy niedane na było oglądać wiele ciosów. Spitz pozostawał bardzo lotny na nogach i krążył wokół oktagonu. Harris był dość statyczny.  Harris zdecydował się na kopnięcia na poziomie pasa. Można powiedzieć, że niezbyt aktywnie pokazali się obaj zawodnicy.

Otwarcie drugich pięciu minut było dość dynamiczne ze strony Harrisa, który początkowo starał się być bardziej aktywny, ale akcja wróciła do tego, co mogliśmy oglądać wcześniej. Runda stała się strasznie pasywna dla obu stron. W końcu Walt Harris trafił swoją potężną lewą ręką, a Daniel Spitz stracił świadomość.