Pogromca Pudzianowskiego kategorycznie odrzuca propozycję szefa KSW dotyczącą potencjalnej walki z byłym mistrzem UFC.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Eddie Hall, który w minioną sobotę w zaledwie 30 sekund pokonał Mariusza Pudzianowskiego na gali XTB KSW 105, w niezwykle dosadny sposób odniósł się do pomysłu konfrontacji z Francisem Ngannou. Brytyjczyk nie pozostawił złudzeń, co sądzi o potencjalnym pojedynku, który wcześniej sugerował Martin Lewandowski.

Lewandowski snuł plany z PFL

W przeddzień gali XTB KSW 105 szef polskiej federacji Martin Lewandowski wspominał w wywiadzie dla MMA Fighting o potencjalnej współpracy z organizacją PFL, czego efektem mogłaby być walka zwycięzcy pojedynku Hall-Pudzianowski z byłym mistrzem UFC Francisem Ngannou.

Jestem w kontakcie z ludźmi z PFL. Zdecydowanie możemy porozmawiać o tego typu walce, jeśli będą chcieli udostępnić swojego zawodnika.

mówił Lewandowski, dodając:

Mogę już teraz powiedzieć, że jestem zdecydowanie zainteresowany organizacją takiego pojedynku.

Hall reaguje w niewybredny sposób

Gdy podczas wywiadu po zwycięskiej walce z Pudzianowskim zapytano Halla o możliwość konfrontacji z mistrzem wagi ciężkiej PFL, Brytyjczyk nie przebierał w słowach.

Wolałbym, żeby diabeł ****** mnie w d***, niż walczyć z Francisem Ngannou. Nie zamierzam walczyć z Francisem Ngannou, to się nie wydarzy. Nie, to odpada, nawet nie wspominajmy mojego nazwiska w jego kontekście.

powiedział Hall w sposób niezostawiający żadnych wątpliwości.

Kto następny dla Halla?

Choć Hall kategorycznie odrzucił pomysł konfrontacji z Ngannou, nie zamyka drzwi przed innymi walkami w KSW.

Jeśli Mariusz chce rewanż, myślę, że się na to zgodzę. Zażądałbym jednak dwuminutowych rund, ponieważ na tę walkę zgodziłem się na czterominutowe rundy, więc myślę, że zasługuję na dwuminutowe.

stwierdził Hall, odnosząc się do potencjalnego rewanżu z „Pudzianem”.

Brytyjczyk podkreślił jednak, że nie interesują go walki z mniejszymi przeciwnikami:

Walka z mistrzem KSW nie ma dla mnie sensu. Nie mam aspiracji, aby być numerem jeden w KSW. Dla mnie to przegrana-przegrana – jeśli przegram z nim, to znaczy, że przegrałem z kimś o połowę mniejszym, a jeśli wygram, to tylko pokonałem kogoś o połowę mniejszego.

Były mistrz świata strongmanów dodał, że dalsze decyzje o swojej przyszłości w KSW podejmie po rozmowach z włodarzami federacji.

Muszę porozmawiać z Martinem, muszę porozmawiać z właścicielem KSW, żeby zobaczyć, co przyniesie przyszłość, ale właśnie udowodniłem, że mam potencjał.

podsumował Hall.